Blog · Smakowite

Co jeszcze można z cukinii

Trochę z opóźnieniem, bo miałam to wrzucić jeszcze w sierpniu ale co tam. Cukinii w sklepach nie braknie, a i może sami hodujecie, czy dostajecie od kogoś.
Ja, w pogoni za urozmaiceniem, brakiem nudy i by wypróbować nowe smaki, znalazłam dwa przepisy na cukinie,
Jeden będzie z mięsem, drugi bez.
Pierwszy z nich to Makaron orzo z kurczakiem, cukinią i szpinakiem, przepis ze znanej i lubianej przeze mnie witryny.

Czytaj dalej “Co jeszcze można z cukinii”
Blog

Co za weekend czyli od tańca do literatury i z powrotem

No i jak zwykle trudna sztuka wyboru. Chciałam w sobotę jechać w góry i wchodzić na przykład na Śnieżkę, ale jak to zrobić, jak wyjechać z Wrocławia w taki weekend, gdy potańcówka na pl. Wolności, a jednocześnie trwa Europejska Noc Literatury. Poza tym dzieci też chciały odpocząć.

Wakacyjny weekend więc zaczynam od soboty wieczorem, najpierw literatura, dzień upalny, więc trzeba się ochłodzić. Noc Literatury odbywa się zwykle w jednej z dzielnic Wrocławia, w tym roku padło na Szczepin.
Musiałam połączyć oba eventy, dlatego nie spinałam się, by być na wszystkich czytaniach. Czytanie fragmentów książek odbywało się co pół godziny w każdym z tych miejsc.
Na przykład Narrenturm Andrzeja Sapkowskiego było czytane na Skwerze św. o. Damiana de Veuster, plener, więc nie trzeba było się martwić, że się nie zmieścimy.
W Agencji Mienia Wojskowego (duży teren) czytania odbywały się w dwóch miejscach, bo w hali oraz w plenerze. Tam posłuchałam “Wojny biedaków” Érica Vuillarda w czytaniu Cezarego Studniaka oraz “Golema” Gustava Meyrinka w czytaniu Dawida Dziarkowskiego. To było świetne doświadczenie.

Czytaj dalej “Co za weekend czyli od tańca do literatury i z powrotem”
Bez kategorii

Jutro będzie nasze – ci, którzy nie byli na filmie niech czytają tylko do rozwinięcia tego posta, bo ten film trzeba zobaczyć bez czytania spoilerów.

Trwają wakacje, więc czasu niby więcej a jednak paradoksalnie mniej. Zależy co zamierzamy i co robimy.
Zanim więc napiszę o wakacjach i moim tegorocznym wyborze spędzania ich, to jednak muszę napisać kilka słów o filmie, na którym byłam, on jeszcze w kinach jest grany, więc można sprawdzić samemu.

Waham się jak i co napisać, bo film ważny, czułam podskórnie, że ważny będzie. Okazał się też mijscami zaskakujący, chociaż wydawałoby się, że w jakiś sposób przewidywalny, a jednak mnie zaskoczył, szczególnie końcem. Nie powinnam pisać jak, ani czym mnie zaskoczył, bo to będzie spoiler, a w tym filmie potrzebne jest to zaskoczenie. Jeśli oczywiście wystąpi w nas, ale potencjalnie może.

Myślę, że jednak powinnam napisać coś o swoich odczuciach i skąd one się wzięły.
Czuję, że zachowuję się teraz jak Tewje Mleczarz przed podjęciem decyzji, bo z jednej strony….. ale znów z drugiej strony…..
Kto oglądał Skrzypka na dachu, ten wie o czym piszę 😉

No dobrze, w tytule będę ostrzegać, że jak ktoś nie chce być nastawiony w żaden sposób ani też nie chce mieć zepsutego pierwszego wrażenia, niech nie czyta tego posta po rozwinięciu 🙂

“Jutro będzie nasze” to film nie tylko dla kobiet. Film jest nakręcony w wersji czarno-białej i to dobry zabieg.
Po pierwsze akcja filmu dzieje się we Włoszech, które uwielbiam osobiście, to kraj w którym mogłabym mieszkać, ale do rzeczy. Powojenny Rzym i kobiety, które żyją w patriarchalnym świecie, które nie mają prawa do głosu, których mężowie są panami i władcami, mogącymi, gdy im się spodoba ukarać kobietę, wymierzyć jej policzek, zabronić, rozkazać i to jest normalne życie.

Czytaj dalej “Jutro będzie nasze – ci, którzy nie byli na filmie niech czytają tylko do rozwinięcia tego posta, bo ten film trzeba zobaczyć bez czytania spoilerów.”
Bez kategorii

Szybki obiad z cukini

Nie wiesz co zrobić z cukini żeby się nie namęczyć? Smaczne i szybkie. Spagetti z cukinią

Wystarczy pół paczki spagetti. Ugotuj aldente. W tym czasie podsmaż pokrojoną w plastry cukinię na złoto. Na łyżce oliwy. Odłóż na bok, podsmaż 1 łyżeczkę ziaren czarnego pieprzu na tej patelni, co smażona była cukinia.

Gdy odcedzisz makaron, odlej pół szklanki wody z gotowania i dodaj do patelni, dodaj łyżkę oliwy, makaron i cukinię, wymieszaj dodaj 3 łyżki parmezanu,

wymieszaj. Że y smak. Był lepszy i zdecydowany ja dodałam jeszcze soli, więcej sera w wiórkach np. Goudy i łyżeczkę przyprawy Czubrica żółta. Wyszło super smaczne

Bez kategorii · Blog · Dzieci

Czasem trzeba szoku żeby matka się dowiedziała, że syn daje sobie radę.

No i właśnie te przełomowe momenty, gdy dziecku, w tym wypadku synowi, już bliżej do dorosłości, niż do dziecka. Kiedy robi się samodzielny i owszem jeszcze te kilka lat trzeba przy nim być, ale już trochę na odległość, bo i on już nie potrzebuje, by matka ciągle się wtrącała.

Teraz to czas końca podstawówki, gdy egzaminy, wybór szkoły. To, że Kaj chce sam zostać po szkole, sam pójść gdzieś z kolegami i sam pojechać, i wrócić, i też nie chce o wszystkim mówić. Żeby tak zaraz wszystko opowiadać, jak to w zwyczaju mają 5-latki: co zobaczył, gdzie był, z kim i co myśli. To już nie ten czas. To 15 lat, czyli tajemnice, powściągliwość, bunt, bo zaznaczanie swojego ja, odrębność.

Dla nas matek to mega trudny czas, bo boimy się żeby syn, który już wyższy od nas, nie wpadł w złe towarzystwo, nie zszedł na złą drogę, nie pogubił się, nie padł ofiarą (na różne sposoby).

Czytaj dalej “Czasem trzeba szoku żeby matka się dowiedziała, że syn daje sobie radę.”
Bez kategorii · Blog · Dzieci

Genzie

W tym roku miałam wybór, ale tak naprawdę nie miałam wyboru. Dlaczego? Po prostu nie zapisałam w kalendarzu swojego własnego wydarzenia czyli koncertu Chóru Melomana, w którym śpiewam w NFMie.
Natomiast obiecałam Brzoskwini, że pójdę z nią i jej przyjaciółką na koncert Genzie. Obiecałam, bo nie miał kto iść tak naprawdę, a ona bardzo chciała. Gdy okazało się, że to ten sam dzień i godziny, było pozamiatane. Moje niedopatrzenie. Trudno. Decyzja, idę z Brzoskwinią.
Oczywiście nic nie wiedziałam o Genzie poza tym, że nastolatki za nimi szaleją i że to grupa młodych influencerów, nawet nie wiedziałam na ile oni śpiewają i jak.
No ale nie będę marudzić, chcę wspierać, a bez dorosłego nie pójdą, to impreza z tych, co to gigantyczne kolejki do wejścia i bardzo dużo publiczności i głośno, no i w Hali Stulecia. Chciałam też z nimi pójść po to, by Brzoskwinia nie czuła się lekceważona, ani też nie czuła, że zakazuję jej czegoś. Po prostu wiedziałam, co dla niej ważne i pamiętam jak w jej wieku dla mnie ważne rzeczy były tak bardzo ważne, że traktowałam je emocjonalnie. Prawo nastolatków.

Z kolei ważną rzeczą dla mnie jest śpiewanie i Chór Melomana , no i koncert finałowy na głównej scenie NFM-u w czerwcową niedzielę. Ale już w dwóch takich koncertach brałam udział i oczywiście natychmiast pogodziłam się z tym, że w tym roku odpuszczę, chciałam przecież dziecku dotrzymać obietnicy. No i też miałam ochotę zobaczyć co się jej podoba.

Czytaj dalej “Genzie”
Bez kategorii · Blog

Wakacje zaczynam w szpitalu ale to dobry start, bo przede mną całe wakacje

No i obiadu dziś nie będzie. Ale i tak jestem szczęśliwa, leżę w szpitalu po operacji i już odtajają mi nogi. To znaczy wraca czucie. Miałam taki zabieg, że znieczulenie połowiczne i najgorsza jest nie sama operacja, ale to czekanie, aż znów poczuję swoje nogi.

Czytaj dalej “Wakacje zaczynam w szpitalu ale to dobry start, bo przede mną całe wakacje”
Blog · Przeczytane · Wiersze

Przypadek

Bywa tak, że przypadek rządzi naszym życiem, a kiedy mu się poddajemy, okazuje się nas prowadzić zadziwiająco prosto. Wielokrotnie już w życiu zdarzyło mi się coś takiego, że inni , patrząc z boku byli przekonani, że ja tak sobie wymyśliłam, wyreżyserowałam sytuację itp., a to wcale nie tak. Od jakiegoś czasu, zauważając to, idę po przypadkach jak po schodach i każdy odkrywa przede mną kolejne.
Czasem to są drobiazgi, czasem większe rzeczy.
Na przykład w zeszłym tygodniu, dostałam taką propozycję od dobrej znajomej, wejść na spektakl w języku niemieckim zupełnie za darmo, ale chodziło o to, by namówić młodzież licealną, zainteresowaną językiem niemieckim. Pomyślałam, no, może pójdzie nauczyciel przedmiotu, ja znam język szczątkowo. Nie dla mnie.
Tak się jednak złożyło, że nauczycielowi udało się namówić jedną uczennicę z młodszej klasy, ja ze swojej strony jeszcze namówiłam trzy tegoroczne maturzystki, o których wiedziałam, że lubią język i znają go dość dobrze. Poszłam jako opiekun, ale z myślą, że pewnie niewiele zrozumiem.
Okazało się to cudownym doświadczeniem, pomyślałam, nie warto ograniczać się samemu. To, że uważasz czasem, że jesteś za słaby/a na coś, nie masz wystarczającej wiedzy czy umiejętności, może okazać się wymyśloną barierą, tylko w Twojej głowie.
Po pierwsze samo wizualne doświadczenie było czymś pobudzającym wszystkie zmysły, wyrzucającym nas ze strefy komfortu, a jednocześnie uczącym nowych doświadczeń. To był spektakl wirtualny, usiedliśmy na rozstawionych w pomieszczeniu taboretach i dostaliśmy specjalne gogle i słuchawki, mieliśmy się obracać na tych taboretach, podążać za spektaklem, za postaciami, patrząc przez okulary, scena była dookoła nas. 360 stopni, jak głosi reklama.
Na początku można było odnieść wrażenie, że zaraz spadnę ze schodów, siedząc na brzegu sceny, później znalazłam się w łódce, którą płynęli bohaterowie, a także w ogromnym ptasim gnieździe, w którym były i jajka i padlina, a bohaterowie wspinali się do niego po skałach. Mimo że mój język jest słaby, to z kontekstu, z przeżywania spektaklu odnajdywałam w sobie właściwe tłumaczenie niemieckich słów. To trochę jak kontakt z żywym językiem, bo nie tylko przez książki, pisanie, czytanie ale angażując wszystkie zmysły, zanurzając się w języku całym sobą.

W trakcie spektaklu nie można mieć telefonów, nie ma nawet jak ich używać, dlatego zdjęcie sali zrobiłam po spektaklu.
Czytaj dalej “Przypadek”