Bywa tak, że przypadek rządzi naszym życiem, a kiedy mu się poddajemy, okazuje się nas prowadzić zadziwiająco prosto. Wielokrotnie już w życiu zdarzyło mi się coś takiego, że inni , patrząc z boku byli przekonani, że ja tak sobie wymyśliłam, wyreżyserowałam sytuację itp., a to wcale nie tak. Od jakiegoś czasu, zauważając to, idę po przypadkach jak po schodach i każdy odkrywa przede mną kolejne.
Czasem to są drobiazgi, czasem większe rzeczy.
Na przykład w zeszłym tygodniu, dostałam taką propozycję od dobrej znajomej, wejść na spektakl w języku niemieckim zupełnie za darmo, ale chodziło o to, by namówić młodzież licealną, zainteresowaną językiem niemieckim. Pomyślałam, no, może pójdzie nauczyciel przedmiotu, ja znam język szczątkowo. Nie dla mnie.
Tak się jednak złożyło, że nauczycielowi udało się namówić jedną uczennicę z młodszej klasy, ja ze swojej strony jeszcze namówiłam trzy tegoroczne maturzystki, o których wiedziałam, że lubią język i znają go dość dobrze. Poszłam jako opiekun, ale z myślą, że pewnie niewiele zrozumiem.
Okazało się to cudownym doświadczeniem, pomyślałam, nie warto ograniczać się samemu. To, że uważasz czasem, że jesteś za słaby/a na coś, nie masz wystarczającej wiedzy czy umiejętności, może okazać się wymyśloną barierą, tylko w Twojej głowie.
Po pierwsze samo wizualne doświadczenie było czymś pobudzającym wszystkie zmysły, wyrzucającym nas ze strefy komfortu, a jednocześnie uczącym nowych doświadczeń. To był spektakl wirtualny, usiedliśmy na rozstawionych w pomieszczeniu taboretach i dostaliśmy specjalne gogle i słuchawki, mieliśmy się obracać na tych taboretach, podążać za spektaklem, za postaciami, patrząc przez okulary, scena była dookoła nas. 360 stopni, jak głosi reklama.
Na początku można było odnieść wrażenie, że zaraz spadnę ze schodów, siedząc na brzegu sceny, później znalazłam się w łódce, którą płynęli bohaterowie, a także w ogromnym ptasim gnieździe, w którym były i jajka i padlina, a bohaterowie wspinali się do niego po skałach. Mimo że mój język jest słaby, to z kontekstu, z przeżywania spektaklu odnajdywałam w sobie właściwe tłumaczenie niemieckich słów. To trochę jak kontakt z żywym językiem, bo nie tylko przez książki, pisanie, czytanie ale angażując wszystkie zmysły, zanurzając się w języku całym sobą.