Czasem tak jest, że w danym momencie najważniejsze jest to, co innym się wydaje niekonieczne, niepotrzebne, a nawet nie w porę. Ty jednak czujesz, że to jest dla Ciebie najlepsze, a nawet czasem bardziej dla innych.
Tak było z naszą wycieczką do Londynu. To był babski wypad. Udało się ogarnąć tanie loty w obie strony w czasie, który był dla naszej całej czwórki najbardziej optymalny. Przed końcem roku szkolnego, gdy już lekcje konkretne to tylko mit. Hotel jakimś cudem też udało się zarezerwować w dość dobrej lokalizacji i niedrogo.
Już na wstępie podróży postanowiłyśmy się nie przejmować tym, że samolot ma godzinę opóźnienia, a my mamy kupiony bilet na autobus z lotniska na konkretną godzinę, że zmieniają nam bramkę na ostatnią chwilę. Potem okazało się, że fajnie że mamy bilet na autobus i nieważne że godzinę wcześniej. Po prostu weszłyśmy. Lepiej okazuje się mieć bilet nie na tę godzinę, niż go nie mieć, bo Ci co zostali w kolejce, nie weszli.

Potem. Jeszcze tylko dojazd metrem i już byliśmy w hotelu. Od metra do hotelu było bardzo blisko.
