Kiedy na przykład wpadam w jakąś rozpacz, tak mi koszmarnie źle, że trudno zebrać myśli, wtedy biorę się za zwykłe proste czynności: sprzątanie, odkurzanie, mycie naczyń albo gotowanie, sprzedawanie niepotrzebnych rzeczy na vinted na przykład. To wszystko generalnie cieszy i daje satysfakcję, a gdy się naprawdę skupimy na czynnościach, odwracają naszą uwagę od tych nieszczęsnych tragedii w naszych głowach.
Myślę, że ważne jest też to, że tych rzeczy jest sporo i są różne. Zmienność też jest terapią. To jakbym miała wybór z bukietu rzeczy, które sprawiają radość i satysfakcję.
Wszystko to mogę robić ze słuchawkami na uszach i muzyką, która jest dla mnie jak tlen.
Czasem też śpiewam. To akurat trudno robić, gdy są wszyscy w domu, więc czasem w kuchni, łazience, czasem cicho albo gdy nikogo nie ma po prostu. Śpiew też uspokaja, pewnie dlatego ten chór, na który też chodzę 2 razy w miesiącu.
No niestety śpiewem i tańcem nie zaraziłam dzieciaków, ale kto wie, jeszcze wszystko przed nimi, gdy przejdzie czas buntu i czas nielubienia tego lub tamtego, to kto wie, co polubią.
Na tę chwilę uczę ich, że warto, by matka miała swoje ważne rzeczy, które robi, które mają sens, są nie tylko wyjściem z domu ale jeszcze dodatkowo zostaje ślad tego mojego wyjścia choćby na YT.