Jestem na mecie. Wracam jak bumerang w miejsca, które mi służą i które kocham. Mieszkam w kilku równoległych domach.
Tak się składa, że w życiu swoim od urodzenia nie mieszkałam w jednym domu, tylko zawsze czułam się Nomadką. Kimś kto się wiecznie pakuje i przemieszcza, na chwilę, za chwilę. I tak już zostało, to moja szkoła życia, więc nie usiedzę w jednym miejscu, gna mnie. Jakby dom był w drodze, po drodze…
Są miejsca, w których oddycham pełną piersią, gdzie mogłabym mieszkać, ale musi ich być więcej niż jedno, bym mogła wyjeżdżać i wracać, bo prawdopodobnie moim domem jest droga.
Taka śmieszna myśl mi przyszła do głowy, że o kimś, kto lubi przebywać w domu, trudno go stamtąd wyciągnąć, mówimy domator. A co, jeśli założymy, że czyimś domem jest droga, podróż, bo w sumie czemu nie… wtedy podstawowe znaczenie się zmienia…
To tylko takie filozofowanie 😀
Wróćmy do tematu, więc jednym z moich domów jest Jagodna, miejsce znalezione przypadkiem, gdy szukałam fajnego miejsca zimowego do nauki jazdy na biegówkach.
Po raz kolejny wracam tam, namawiam przyjaciółki na wspólne wypady i, podobnie jak ja, zachwycają się tym miejscem.
Można tu pobyć w ciszy, można w towarzystwie, można zrobić mniej lub bardziej wymagające wycieczki szlakami górskimi.
Jest pięknie.
Wymyśliłam sobie też tym razem wycieczkę długą i wyczerpującą, której do końca nie zrealizowałyśmy z przyjaciółką, ale zrobiłyśmy rekonesans. Zaszłyśmy daleko, ale nie do celu. Nie szkodzi, wrócę tam zrobić tę wycieczkę tak, jak bym chciała. Bogatsza o wiedzę, co ulepszyć i przewidzieć w planach. Wtedy opiszę 🙂