Blog · Mikro i makrowyprawy

Thelma i Louise? Przecież zawsze można napisać swój scenariusz, a nie powielać to, co już było i czego się spodziewają…

…bo, to w dużej mierze od nas zależy czy „kręcimy” własnym życiem komedię, czy dramat.
Dla niektórych wypad kobiety samej, z inną kobietą lub grupą, na kilka dni, to normalność, dla innych zaś kobieta naznaczona obrączką czy macierzyństwem, to postać w sztywnych ramach kultury, niesamodzielna i niewolna, postać, która nie może i nie powinna.

Nie pisałabym o tym gdybym znała tylko kobiety, które będąc matką i żoną, matką lub żoną, mają prawo do normalności, wolności, korzystania z życia tak, jakby tego chciały, które same dają sobie do tego prawo. Ale znam pełno kobiet, które rezygnują z siebie, z tego, czego pragną, dla świętego spokoju, konwenansów, ze strachu i jeszcze wielu innych przyczyn.

To się zwyczajnie nie opłaca, bo, prędzej czy później wybuchniecie i jeśli kogoś chronicie, bo Wam się wydaje, że chronicie, to ten ktoś w końcu oberwie i to ze zwielokrotnioną siłą, nie wytrzymacie tego lub zginiecie jak ryby, bez głosu.

Tak naprawdę, jeśli sobie pozwolicie na realizację siebie, co jest możliwe przy posiadaniu dzieci, co jest możliwe, jeśli nauczycie męża, że tak ma być, że to normalne, co jest możliwe, zarówno, gdy pracujecie zawodowo, jak i, gdy siedzicie w domu, zajmując się domem, wszyscy wokół będą żyć zdrowiej, bo to krok do normalności. Jeśli nie będziecie się oglądać na to, co ludzie powiedzą, to tak naprawdę wszyscy będą szczęśliwsi.

Wybrałyśmy się z koleżanką na wypad w góry, same, bez pretekstów, że to praca, konieczność, bez dzieci, po prostu, by odpocząć. Od razu przyszedł mi na myśl film z 1991 roku „Thelma i Louise”. Czemu? Po co?
Może właśnie po to, by złamać stereotyp w swojej głowie i w głowach jeszcze kilku kobiet, żeby zaprzeczyć temu, co nawet wpaja nam zupełnie niechcąco kultura, dobre kino…


Kobieta, kobiety same na wypadzie, to nie zdrada, to nie kłopoty, to nie niebezpieczeństwo. Bo nawet nie o to chodzi, że partner, mąż myśli, że go zdradzacie w popularnym pojęciu, on często Ci zazdrości, bo się dziwi Twojej odwadze, niezależności, pomysłom, albo odczuwa jako zdradę to, że nie z nim, a z kimś innym jedziesz, nawet jeśli to kobieta, albo zupełnie sama, że doświadczasz życia, gdzieś tam, a on nie umie sobie dać do tego prawa, tak jak Ty umiesz. Bo może ma większe blokady i ograniczenia do pokonania w sobie. Ty to robisz w sposób naturalny, a jemu się w głowie nie mieści, że tak można, bo przecież jesteś kobietą, a świat wpoił jemu, tak jak wielu osobom, że kobieta to musi to i tamto, a nie może niektórych rzeczy.

Szczerze mówiąc nie chce mi się już tego tematu wałkować, stereotypów w świecie , które, mimo postępowego myślenia wielu ludzi, nadal w wielu pokutują i niszczą.
Niestety jednak zadziwia mnie wciąż jak jeszcze można być ograniczonym w myśleniu, oceniającym negatywnie, a przez takie podejście, negatywne, frustrującym siebie samego.
Spójrzcie na świat inaczej, to nie puste slogany, tylko jak najbardziej dobra i czysta rada, by żyć i czerpać z życia radość, a nie mnożyć frustracje i nienawiść.
Wystarczy odrobina zaufania, dystansu do świata i do siebie, odrobina akceptacji.

Żyjcie więc!

I jeszcze jedno, Nie bądźcie „Thelmą i Louise”, nie róbcie ze swojego życia dramatu, nie poddajcie się dramatom, zróbcie komedię 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *