Niedziela po feriach. Nie mam sił na spędzanie jej w domu. Pełne ręce roboty. Bo taki czas, że trzeba pomóc dzieciom w lekcjach. Jakoś dużo i trudniej. Trzeba zorganizować w klasie Kaja Dzień Kobiet. No i trzeba finalizowac Złoty Karton – ogólnopolski konkurs poetycki dla młodzieży. Ale mimo to, a może właśnie dlatego, trzeba wyjechać, choćby na chwilę.
Jestem. Na rozdrożu, bo nie wiem, czy bardziej potrzebuję zimy, czy już wiosny. Za czym gonię, na co czekam…
Jedziemy. Czasami cieszy już sama droga. I jest ważna. Mo, na zostawić za sobą bałagan. Ale… To nie ja służę przedmiotom a one mnie, wie niema co się przejmować.
Pada śnieg, właściwie krąży i wiruje, jeszcze pora czarnych drzew ale po to właśnie potrzeba bieli, by dopełnić krajobraz.
Dziewczyny szybko się znudziły małą górką i zjeżdżały z wyższej. Ale dla mnie pierwszy raz narty zjazdowe to były Himalaje. Już myślałam, że nic z tego nie będzie. Pierwszy upadek przy zejściu z orczyka na górze. I tak dobrze, że w ogóle wjechałam na górę. No ale potem nie wiadomo co robić, jak się zatrzymać. Brzoskwinia myślała, że mi pokaże i będę wiedziała, a ja nic. Upadek, nie umiem wstać. Upadek za upadkiem. Dlatego nauka zaczęła się od odpinania i zakładania nart. Odpinam zdejmuje, wstaje zakładam i dwa kroki i próba zjazdu. Upadek i znów to samo.
Potem zaczęłam bokiem wchodzić nisko, by chociaż kawałek zjechać. Aż w końcu znów odważyłam się wjechać na górę i zjeżdżać jak największym kawałkiem pizzy. No i udało się, że 4 razy zjechałam, raz nawet bez upadku. Ale co tam. Upadam, gdy groźba, że wjezdzam w kogoś lub coś. Skoro coś umiem to znów kolejna rzecz której się uczę. Od zera po 40. Nawet zaczęło mi się to podobać.
Cieszę się że mogę być przy Brzoskwini i też spróbować tego, co ona już umie. To takie fajne być w tych wszystkich sportach razem. To trzeba robić teraz i się nie zastanawiać. Uwierzcie, nigdy nie byłam tak aktywna sportowo jak jestem teraz. A ona z koleżanką naprawdę chciały mnie nauczyć jeździć. Tylko potem to musiałam już sama kombinować.
Cudownie jechać w niedzielę po tę biel
A w ogóle muszę tu napisać coś jeszcze, bo samemu odkrywać coś nowego, jak jazda na nartach to nie byłoby takie super jak z naszymi sąsiadami. Oni są o krok dalej w tych nartach ale jeszcze też nie tak zaawansowanie jak nasze dziewczyny.
Mamy więc różne etapy nauki jazdy na nartach. I to jest super. Razem zawsze lepiej niż gdzieś tam samemu czy chociażby tylko w klatce własnej rodziny. Bądźcie razem.