Gdzie wyjść z domu z dziećmi, gdy nikomu się wyjść nie chce? Bo dzieci, gdy nie mają konkretu, czasem nie chcą wychodzić z domu, bo dla każdego czasami potrzebny jest cel wyjścia.
Dni Przyrodników na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu to świetne połączenie festynu, niezobowiązującego wypadu za miasto, zaserwowania dzieciom wiedzy, ciekawostek, czystego powietrza i przestrzeni, a także bezstresowego wybiegu dla kota.
Dni Przyrodników odbywały się w Parku w Pawłowicach. I to mnie bardziej przekonało niż festyn w centrum Wrocławia. Bo tam w parku nawet spora liczba ludzi na takiej przestrzeni gdzieś ginie. Nie ma wrażenia natłoku. Inna rzecz, że też tam nie dotrze tyle ludzi, co do centrum, chociaż miejskie autobusy dojeżdżają.
Było sporo stoisk z dobrym jedzeniem, chociaż oczywiście teraz wszystko droższe, ale czasem warto czegoś spróbować, np. kiszonek, zakwasów, serów. Na słodko były rozmaite chałwy, baklawy czy rachatłukum.
Dzieci mogły wziąć udział w rozmaitych zajęciach, na przykład mogły zrobić domki dla owadów, doniczki z butelek, las w słoiku. Mogły stworzyć zwierzątka do domowego teatrzyku z materiałów z recyklingu.
Mamy teraz ambicje zachować taki las w słoiku, by przetrwał jak najdłużej.
Dzieci też mogły własnoręcznie zrobić kiszonki i słoiczek z nimi zabrać do domu.
Można też było zdobyć sadzonkę lawendy na stoisku „Komar nie siada”, gdzie dowiedzieliśmy się jak unikać komarów i nie stwarzać im środowiska do rozmnażania.
Lawenda już przesadzona, dołączyła do innych ziół na parapecie
Dzieci wzięły też udział w loterii i wygrały książki o ekologii oraz torbę z materiału.
Mogły posłuchać o zwierzętach w lesie, o rogach i porożach, bobrach, a także porozmawiać o ptakach.
Na pewno nikt się nie nudził. Były też występy Akademickiego Zespołu Pieśni i Tańca „Jedliniok” oraz koncert Chóru UPWr i solistów: Jacka Kotlarskiego i Judyty Wendy.
Pojechaliśmy tam z Mej i naprawdę nie odczuła stresu, mogła pochodzić sobie po trawie, a nawet po drzewach. Już trochę przyzwyczajona do wycieczek, uważnie obserwowała teren ale też pozwalała się głaskać i wywoływała uśmiechy na twarzach ludzi.
https://www.facebook.com/justyna.paluch.79/videos/541015334095906
Mogliśmy też zwiedzić Pałac w Pawłowicach, odprężyć się na leżakach lub piknikowo posiedzieć na trawie.
A kiedy potrzebowaliśmy odpocząć od ludzi, to naprawdę było gdzie się zaszyć, niektórzy zaś trenowali stanie na rękach 😉
Ten festyn to był strzał w dziesiątkę, już chcemy tu przyjechać za rok 🙂