

Już prawie dwa tygodnie minęły od naszej wycieczki na Pustynię Kozłowską, gdzie największe wrzosowiska na Dolnym Śląsku.
Zaplanowałam ten wypad z premedytacją, bo od dawna szukam tych wrzosów, by nacieszyć oczy, by położyć się pobyć w takich kolorach i zapachach.
Pustynia wyszła przypadkiem, bo okazało się że blisko nas wrzosy występują w jej towarzystwie.


To tereny blisko Bolesławca i Przemkowa, warto się wybrać z dzieciakami, chociaż to spory kawałek piechotą. Po drodze już wszędzie są wrzosy i piękna droga przez las, a można nawet znaleźć grzyby jadalne.
Jeśli dzieci jest więcej, to znajdą sobie zadania i zabawy w czasie drogi i na pewno nie będą się nudzić.



Na samej pustyni zaś trochę ludzi jest, byliśmy w niedzielę, więc w każdy inny dzień na pewno jest ich mniej.
Jeśli zaś macie taką możliwość wziąć ze sobą rowery, to super tę drogę od zaparkowanego samochodu do samej pustyni można przebyć rowerami. Wtedy dłuższy czas macie na pustynie i wrzosowisko.



W obecnej chwili na wrzosy już trochę późno, ale warto zachować w pamięci to miejsce i wybrać się za rok.
Myślę, że ukształtowanie pustyni też spowodowało pojawienie się trochę innych rzadziej spotykanych owadów, które udało się nam zauważyć.







Jeśli więc tylko macie ochotę na wędrówkę i niecodzienne krajobrazy, zdecydowanie polecam, najbardziej końcem sierpnia i we wrześniu.