Jak czuje się matka, gdy pierwszy raz od urodzenia dzieci zostaje w domu bez nich? Na całe 9 dni. Trochę dziwnie, zaskakująco, trochę nie wie co robić ale trochę wie. Niepokój czuje tylko delikatny, bo dzieci są na kolonii ale nie słyszy w słuchawce płaczy ani łamiącego się głosu. Nie tęsknią tak bardzo, jak gdyby to mogło mieć miejsce, gdyby były tam same. W zeszłym roku została na chwilę ale ze znajomymi, prawie rodziną w znanym od lat miejscu i na krócej. Tym razem są w nieznanym miejscu i bez znanych im dorosłych, i na dłużej. Takie rozstanie w moim przypadku pierwszy raz od 12 lat 😀
Co było więc pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po odwiezieniu dzieci? Gdy poszliśmy do sklepu, pierwszą rzeczą było kupienie czegoś z długim terminem ważności do jedzenia dla dzieci, bo akurat okazja, a przecież lubią:)
W domu trochę pusto, cicho. No ale mogę ponadganiać zaległości, poczytać, posprzątać te wszystkie niesprzątalne kąty i bałagany. Mogę spotkać się z przyjaciółką, spędzić czas z jej rodziną, odwiedzić razem z nią drugą koleżankę z dziećmi. To nic, że z dziećmi. Jakoś mam radość i cierpliwość. Bo wszystko ma swoje miejsce i czas, i jeszcze hasło napisane przez panią w cukierni na osiedlu koleżanki, hasło, które podkreśla dobry nastrój.
Wiecie dlaczego ten nastrój ? Bo ważne są sprzątania i obowiązki ale najważniejsze jest spotkanie z drugim człowiekiem i rozmowa taka twarzą w twarz, spacer ręka w rękę.
W tym czasie więc, który los mi zsyła i z nieba mi spada, mogę też spontanicznie wybrać się w góry na zaproszenie byłej uczennicy, wspaniałej twórczej osoby i jechać tam tak naprawdę po kolejne spotkanie oko w oko i po czytanie wierszy do ludzi. Ale o tym to już w nastepnym poście.