Darujcie, nawet jeśli nic Was to nie obchodzi i tak napiszę 😉 O tym, jak dla mnie fascynującym zjawiskiem jest piosenka aktorska, już pisałam, tymczasem jest, PPA, wreszcie po długim odkładaniu, przenoszeniu dwuletnim prawie. Z połową publiczności ale jest – II etap Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki. Dla mnie jeden z najlepszych wieczorów w ciągu roku. Na to się czeka cały rok. Teraz trzeba było czekać dłuuużej.
Byłam, gdy PPA wygrywał Janusz Radek, Natalia Sikora, Piotr Rogucki, Bartosz Porczyk, Ralph Kamiński… i uwielbiam ten moment, gdy ogląda się ileś osób śpiewających, stwarzających około trzyminutowe spektakle muzyczno-teatralne, robią to zwykle dobrze, albo przeciętnie, aż nagle wychodzi ta jedna osoba i bije wszystkich na głowę, i można tego, który/a śpiewa słuchać w nieskończoność, bo nawet książkę telefoniczną zinterpretowałby/łaby w sposób fascynujący.
To, co teraz napiszę jest oczywiście bardzo subiektywne, no cóż, jak każda ocena. 😉
Zdjęcie pochodzi ze strony https://ppa.teatr-capitol.pl/
Na koncercie nie byłam sama, wybrałyśmy się z Natalią i jakoś tak sam początek nas nie zachwycił, miałyśmy jakieś takie poczucie, że coś się z ludźmi stało po tej izolacji i jakby mniej umieją z siebie wydobywać głos, dykcja siadła, pewność też siadła, ogólnie jakby coś nie tak. Może mniej od siebie wymagają, może to te trudne czasy. Całkiem sporo było autorskich kawałków, ale jakoś część z nich nie zachwyciła, nawet można powiedzieć, że przeleciały i od razu odeszły w zapomnienie. Były piosenki, które gdzieś tam zapisały mi się w głowie w kategorii: „super, świetna interpretacja, coś nowego”, lub „do finału”, ale nie było ich jakoś tak dużo, nie tak, jak na poprzedniej edycji, czy wcześniej.
Ale zapadło mi w pamięć kilka wykonań. Na przykład wykonanie dwóch piosenek w języku migowym: „The Pocket Knife” PJ Harvey i „*** nie potrafię”, kompozycję Nameny Lali do tekstu Haliny Poświatowskiej, wykonane przez aktorkę Teatru Słowackiego w Krakowie- Dominikę Feiglewicz. Akompaniowała jej Natalia Orkisz – śpiew i looper. To było dość zaskakujące ale i dobrze wykonane po prostu, z dobrą dykcją, interpretacją.
Zdjęcie pochodzi ze strony https://ppa.teatr-capitol.pl/
Bardzo mi się też podobała Dorota „Sowa” Kuziela z autorskim utworem „Cicho” sama sobie akompaniująca na skrzypcach, songwriterka, kompozytorka, poetka, multiinstrumentalistka. Piękne były jej wykonania i bardzo empatyczne bycie na scenie, ale nie przeszła do finału, może za mało aktorska dla jury. Szkoda.
Kolejnym dla mnie ciekawym wykonawcą była Adrianna Górka – wokalistka, absolwentka Studium Musicalowego Capitol, która zaśpiewała utwór „Czerwone majtki” Tymona Tymańskiego. Zrobiła to tak przejmująco, aktorsko grając na emocjach, co uważam, w tym akurat utworze za dobre i wyważone. Wydało mi się to wykonanie nawet lepsze od wykonania samego Tymańskiego. Niestety nie przeszła do finału, znów szkoda.
Podobała mi się jeszcze Monika Zapaśnik, która zaśpiewała „Gwałć mnie”, własny tekst na podstawie „Rape me” Kurta Cobaina i „Com uczynił?” z muzyką Czesława Niemena i Hanny Włodarczyk, z tekstem Bolesława Leśmiana i Anny Podczaszy. Energicznie i przejmująco. I, chociaż nie uwierzyłam jej w rekwizyt przy pierwszej piosence – garnek, już manekin przy drugiej wydał się potrzebny i wiarygodny.
Zdjęcie pochodzi ze strony https://ppa.teatr-capitol.pl/
Uwagę moją przykuła też Paulina Wróblewska – absolwentka Akademii Teatralnej w Warszawie. Zaśpiewała „Małgośkę” Katarzyny Gaertner i Agnieszki Osieckiej, którą zaaranżowała zupełnie inaczej, jak jeszcze nikt tego nie zrobił, „przepisała” ten utwór na rap, co było zaskakujące i, o dziwo, wcale nie wyszło jej słabo, naprawdę udała jej się ta interpretacja, drugi utwór : „Nie pytaj o Polskę” Grzegorza Ciechowskiego też zaśpiewany bardzo dobrze z własnym akompaniamentem zresztą. Artystka naprawdę dała się zapamiętać, a to, biorąc pod uwagę 21 wykonawców po dwie piosenki, dużo.
Zwłaszcza, gdy ja, te ciekawsze piosenki, które mnie urzekły, przechowuję wyłącznie we własnej głowie, nie mam rozpisanych wykonawców na kartkach, ani nie notuję niczego, jak to robią jurorzy, więc co zapamiętam, naprawdę uważam za warte uwagi.
Zdjęcie pochodzi ze strony https://ppa.teatr-capitol.pl/
Moment olśnienia jednak nastąpił u mnie, a właściwie u nas obu z Natalią na samym końcu.
To jest 5 godzin oglądania i słuchania, trochę też zmęczenia, a tu taka perełka na koniec. Od pierwszych taktów już wzrosła nasza uwaga, a później było tylko lepiej i chciało się słuchać więcej. Piotr Zubek – wokalista, zwycięzca wielu festiwali i konkursów wokalnych. Zaczął od kompozycji własnej i Dominika Światkowskiego, z własnym tekstem pt. „Zielony”, to już zabrzmiało jak standard, coś z wyższej półki, drugim utworem było „Tnę, tnę, tnę, czyli kariera damskiego fryzjera” Macieja Małeckiego i Grzegorza Wasowskiego. I tu dał popis dykcji na naprawdę wysokim poziomie, to był teatr piosenki w najlepszym wydaniu. Dla mnie osobiście „Tnę tnę tnę” to świadectwo najbardziej wiarygodne tego jak pasja może wznieść człowieka na wyżyny i wszystkich, którzy jej dotkną. Utwór przecież ma doskonały tekst i muzykę, a wykonanie Zubka to dowód jak z pasją można opowiedzieć o pasji.
Naprawdę warto przesiedzieć 5 godzin, wysłuchać i obejrzeć różne piosenki, czasem się nudzić, czasem przysypiać, by na sam koniec doznać olśnienia. I o to chodzi w tym wszystkim.