Blog · Dzieci

Masz częste napady smutku i poczucie wszechogarniającej beznadziei czy bezradności, myślisz depresja? dystomia? Nie daj się!

Nie bądź sam/sama. Nie zamykaj się w swoim świecie, dole, bo możesz się przydać, nawet nie wiesz jak bardzo! Jesteś potrzebna/potrzebny… mi.

Tych MI jest tak wiele, to Twoje dzieci, mąż, żona, koleżanka, przyjaciel, znajoma, pani w warzywniaku, sąsiadka, sąsiad pijaczek, kolega z pracy, koleżanka, dzieci w szkole, w której pracujesz, kobieta na przystanku, ktoś w autobusie, babcia, samotna ciocia, dziadek w szpitalu…
Tak, im wszystkim możesz pomóc, uśmiechem, gestem, wskazaniem drogi, zwykłym „Dzień dobry”, chwilą rozmowy, nawet o pogodzie, albo właśnie zrozumieniem czyjegoś doła, bo Ty się czujesz podobnie i to znasz, opowiedzeniem komuś jak jest Ci źle.
Ktoś na pewno potrzebuje rozmowy z Tobą, spaceru, wysłuchania, porady, ktoś czeka, chociaż często niekonkretnie, bo czeka na znak z nieba, na dar losu, na jedno słowo, na przypadek. Czeka na światło, bądź światłem nawet wtedy, gdy czujesz się czarną dziurą.

A teraz druga strona, czyli to ktoś pomaga Tobie, przypadkiem, mimochodem, zupełnie niezamierzenie, kiedy Ty się chowasz, nie chcesz, nawet nie odpowiadasz, bo czujesz się zbyt smutno, by podnieść głowę.
Czasem jest tak, że ktoś prześle Ci jakąś informację, propozycję i w pierwszej chwili myślisz, nie nie dla mnie, nie teraz, nie chcę, nie mogę, nie mam sił, nie jestem w stanie.
Ale mimo wszystko po jakimś czasie rozważasz i trochę na siłę, wbrew sobie „dajesz się namówić”, bo myślisz: to będzie dobre dla dzieci (zrobię to dla nich), może okazja do spędzenia wspólnie czasu, może chociaż nie zawiedziesz dziecka, które chce gdzieś pójść, a wyciągniesz drugie, które nie chce ale wiesz, że mu się to przyda, że nie ma innej osoby, która może wyciągnąć je z domu, nie ma poza Tobą. W końcu nawet wyciągniesz do działania bliską osobę dorosłą.

Bo wszystkie te osoby, którym to „organizujesz” – zwykli domownicy, ale w codziennej przestrzeni sfrustrowani, podenerwowani, nieszczęśliwi, smutni ludzie, tam gdzie idziecie, nagle – zadowoleni, działający, zmotywowani, zintegrowani.

Można zrobić cokolwiek, ale nie zawsze jest pomysł i siła, a skoro teraz trwa Miesiąc Rodziny, można wybrać się na różne warsztaty. My wybraliśmy się na grę terenową do Parku Szczytnickiego. Nie dość, że piękny park, to jeszcze zabawa i to angażująca każdego członka rodziny. Trzeba było znaleźć 10 stanowisk rozrzuconych po parku, zrobić zapisane na kartkach zadania. Spacer pomiędzy nimi był samą przyjemnością, czasem biegi i cudowne zapachy kwitnących azalii.
Na końcu każdy dostawał krówkę i ołówek. Wiecie, że te drobiazgi potrafią cieszyć?

Przede wszystkim czuję się jakby ktoś zorganizował mi lepszy dzień niż to, co się zapowiadało, a dzięki mnie i mojej rodzinie, teraz ja mam siłę, by dać coś komuś, a nie ukrywać się w czarnej dziurze swojego smutku. Te gry terenowe będą jeszcze w kolejnych tygodniach, parki są dla Was, może wybierzecie się rodziną i namówicie jakąś inną rodzinę lub przyjmiecie do swojej rodziny kogoś samotnego…

Jedna z drużyn, złożona z dorosłych pań i dziewczyn wyśpiewała wszystkim swoją drużynową nazwę i to było bardzo odważne, a zarazem urocze, a na pewno wywołało dobre emocje w pozostałych drużynach.

Ten tekst jest właśnie zamianą czarnej dziury na światło – podajcie dalej!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *