Przed samymi świętami zamiast gonitwy włącza mi się chillout. Ma to swoje konsekwencje i to w górę i w dół, ale po co się przejmować, ważne żeby ludzie wokół nas byli szczęśliwi.
Z umiarkowanym więc pośpiechem robię zakupy i krzątam się po kuchni, choć tutaj jeszcze ostatnie lekcje na Teamsach przed przerwą świąteczną i ostatnie pilne rzeczy w pracy, na przykład zamawianie nagród na konkurs “O Złoty Karton”. Ok, trochę nerwówki przez swoje niedopatrzenia i zapatrzenia w inną stronę. Nic to.
Dzień wcześniej jeszcze większy chillout połączony z lekkim stresem, bo pierwszy film na Youtube. Tak, zaczęłam gadać do okienka, a właściwie czytać, bo to mi wychodzi najlepiej, jak kiedyś już pisałam, więc zapraszam na “Książki, które lubię”.
No więc już po zamówieniu tych nagród, po nagraniu pierwszego filmu i po Wigilii mojej Hurtowni, wreszcie dom jako dom, dzieciaki wolne od lekcji i zadań, więc trzeba się rozkręcić przed wielkim pieczeniem i lepieniem, no i Gosia niezawodnie daje nam inspirację swoim Blue Tram, więc maślane ciasteczka irlandzkie.
250 g mąki
100 g cukru trzcinowego
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
ekstrakt z wanilii (lub cukier waniliowy)
1 i 1/3 kostki masła
wszystko zagnieść, rozwałkować i wycinać kształty jakie nam się podobają
Gosia pisze, że można dodać sproszkowany imbir, kardamon oraz sok wyciśnięty z cytryny.
My dodaliśmy soku z cytryny.
Tym razem ja się ograniczyłam do przygotowania dzieciakom składników i odważenia ich,
do L przyszła koleżanka, więc w trójkę sobie świetnie poradzili, z tego co wiem do kilku ciasteczek dziewczyny dodały miodu przed pieczeniem.
Wyszły pyszne!
Drodzy rodzice, dajcie dzieciom kuchnię do dyspozycji, to działa, one umieją więcej niż Wam się wydaje, jak trzeba nawet odkręcą słoik miodu 😉
Nic to…:)
Rewelacja z tym oddaniem kuchni dzieciakom. Masz pomocników. Mi telepatycznie pomaga kot 🙂 Też w tym roku chillout włączony oraz minimalizm 🙂