Chłodne wieczory i poranki też niczego sobie. Miejscami więcej deszczu niż słońca. Dobrze, że świat jest tak skonstruowany, że, gdy robi się ciemno, to jednocześnie robi się też bardzo kolorowo.
Z jednej strony zimno, z drugiej ciepło od barw. A jeszcze oprócz tego można sobie dzień ocieplić pyszną zupą.
Na pewno do takich należy buraczkowa zupa z kiszoną kapustą. Gdy Dorota mnie skusiła opcją: a to się tak szybko robi, pomyślałam, hmm, ciekawy zestaw, czemu nie.

Odkąd spróbowałam, robię ją co tydzień.
Buraczkowa zupa Doroty z kiszoną kapustą:
Cztery buraki pokrojone na średnie cząstki, 4 ziemniaki w kostkę, 2 łodygi selera naciowego w całości, 3 kulki ziela angielskiego, 1 liść laurowy, sól i pieprz. Pod koniec gotowania ziemniaków dodajemy puszkę fasoli, najlepiej czerwonej i garść kapusty kiszonej pokrojonej byle jak.
Tak naprawdę gotujemy do momentu aż zmiękną ziemniaki, a później z kapustą i fasolą jeszcze chwilę.
Dorota mówiła, że zupa jest jeszcze lepsza na drugi, a nawet trzeci dzień. No i ma rację. 🙂
Smacznego!