Słowa, które przyszły mi kiedyś do głowy i umieściłam je w Infalii, ciągle są aktualne i stosuję się do nich mniej lub bardziej regularnie, ale właściwie mam je zawsze w głowie.
Skoro codziennie można wychodzić z domu w poszukiwaniu tego porządku, to i w sobotę. Grunt to trafić na dzień ze słońcem, gdy mamy w głowie rowery.
W domu naprawdę nie ma szans na prawdziwy porządek, a co dopiero na chęci i energię. Remont, z jednej strony to długoterminowa udręka, z drugiej rozgrzeszenie z wszelkich obowiązków, czyli w drogę. A gdy jeszcze sąsiedzi zapraszają na wycieczkę, to czego więcej trzeba. W czasach korony najlepsze plenery. Kiedy jesień piękna, obserwujcie, przyroda ma w sobie zawsze lepszy porządek od tego ludzkiego 😉
Kierunek Park Szczytnicki.
Po drodze postoje, można obejrzeć pokaz fontanny przy Pergoli, posiedzieć na ławce albo powspinać się na drzewo, na które wszyscy się wspinają 😉
Można przy okazji dowiedzieć się, że istnieje coś takiego jak WUWA – Wystawa mieszkanie i miejsce pracy. Wystawa budownictwa mieszkalnego zorganizowana w 1929 przez śląski związek Deutsche Werkbund w dzielnicy Dąbie.
Można popatrzeć z daleka na stare domy mieszkalne, wystawa architektoniczna, która jest zawsze, bo jest częścią miasta i historii. 🙂
Po drodze delektować się jesienią i późnym ciepłym słońcem.
Poczuć się jak w Tajemniczym ogrodzie, a później jak prawdziwy kolarz.
I w końcu, ciesząc oczy różowym zachodem słońca, na odchodnym wypić espresso przy Stadionie Olimpijskim
Uwierzcie, bałagan i remont, a nawet brak łazienki mniej boli po takim dniu 😉
Park Szczytnicki jest moim ulubionym – tam jest też kościółek p.w. św. Jana Nepomucena gdzie w weekendy są wystawy i spotkania autorskie (nazywa się to Otwarta Przestrzeń Kultury), polecam tez Cafe Wuwa przy ul. Wróblewskiego/Tramwajowa
O, super, planujemy kolejny wypad, na pewno zajrzymy w te miejsca 🙂 Dzięki wielkie!