Blog · Dzieci

Wykorzystaj remont po swojemu, nie daj się wykorzystać remontowi.

Po co komu remont, skoro nerwy, nic nie na swoim miejscu, wywrócenie do góry nogami. Remont taki, który ciągnie się miesiącami, gdy nie można się wyprowadzić, bo Cię nie stać, bo jest pandemia, bo…
Po co komu remont i jak nie zwariować?
Nie wiem po co, może dlatego, że w wieku 45 lat, kurczę, naprawdę jeszcze nie skończyłam tych 45? Jeszcze chwila? Aż się nie chce uwierzyć w to, bo ciągle myślę, że to już krok dalej, a tu jeszcze przed. Jeszcze krok 😉 No, więc chciałoby się w tym wieku mieć w domu normalną łazienkę z drzwiami. Bo takiej się nigdy nie miało. Śmieszne, prawda? W centrum miasta. Kto z czytających ma jeszcze takie doświadczenia życiowe? Jest nas więcej?
No cóż, dobrze, nie o to chodzi w tym poście.

Tylko o to, by w sobotę rano w tym właśnie kontrolowanym względnie bałaganie, ze ścianą deszczu za oknem, kiedy to dawno przestało się śledzić ilość zarażen covidem, zacząć dzień nie sfrustrowanymi krzykami na dzieci, nudnym i smutnym śniadaniem, ale może uśmiechem i pomysłem jak wykorzystać stan obecny.


Widząc już minę Brzoskwini, w której czai się foch na śniadanie, bo nie chce go w ogóle, tylko grać w coś, mówię: tak, zaczynamy grę śniadaniową i pierwszy jej etap to zjedzenie pokrojonych jabłek (Brzoskwinia nawet jabłek, jeśli chodzi o owoce, ostatnio unikała). Dopiero jak jabłka będą zjedzone, zacznie się drugi etap, w którym na śniadanie naleśniki. Mówię do dzieci, że te znajdą łatwo, bo po wejściu do ich pokoju je zobaczą, ale jeśli chcą dżemy, to już muszą je sobie poszukać w pokoju. To samo z widelcami. No i wskazówki: dżemy są tam, gdzie zielone, a widelce tam, gdzie coś do pisania. Oboje byli bardzo tego ciekawi, więc szybko zjedli te jabłka i potem start do pokoju, naleśniki na talerzach na ich biurkach, ale znalezienie dżemów już trwało chwilkę, bo trochę zielonego w pokoju jest. No i w końcu Kaj znalazł je na parapecie za zasłoną. Widelce też się udało i była z tego radocha. Śniadanie wyszło 😉 Zero frustracji, marudzenia, dobre tempo, świetna zabawa.

Ale remont może też być pretekstem do utrwalania samodzielności. Bo obiad, już sama Brzoskwinia podjęła: to co będziemy szukać ziemniaków? Myślę: No jasne! Tym razem poukrywałam ziemniaki w całej kuchni. To już pomieszczenie po remoncie i jedynie tam jest porządek. Uwierzcie, cudowna oaza. Ziemniaki były w szafkach, lodówce, zamrażarce, szufladach, pojemnikach na jedzenie, zmywarce, miskach, koło kubła, na szafkach. Musieli znaleźć ich 11. Robili to dwa razy, tak im się spodobało. Ale to wcale nie wydłużyło szykownia obiadu. Obierali każde dziecko tyle zemniaków, ile samo znalazło. Tempo błyskawiczne. W tym czasie znów w ich pokoju chowałam ogórki. Tu już potrzebna była zabawa w ciepło-zimno, więcej zakamarków, bałaganowych, remontowych. Ogórków było 9 do znalezienia w domku dla lalek, trzymanych przez pluszaki, na biurkach, w plecaku, w rękawicy, w keszeniach bluzy. Super motywacja, znów obierali każdy, co znalazł. Potem L ścierała ogórki na tarce.
Obiad więc całkiem sprawnie przygotowany, mięso już się piekło w piekarniku, reszta należała do mnie, ale o ile było mi łatwiej.

Potem i lekcje lepiej szły i można było pograć w planszówki. Taką sobotę da się przeżyć, nawet z deszczem za oknem i lekko klaustrofobicznym widokiem.


2 myśli na temat “Wykorzystaj remont po swojemu, nie daj się wykorzystać remontowi.

    1. Ale super Gosia, cieszę się bardzo! 🙂 Następnego dnia dzieciaki szukały dyni i ziemniaków i pomogły ugotować zupę, a potem bez marudzenia jadły, a nawet z większym apetytem niż zwykle, chociaż z dyniową to ostatnio różnie u nich bywało 😉
      No i skutkiem ubocznym tego twórczego pomysłu jest fakt, że następnego dnia znów chcą czegoś szukać 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *