Jak wyglądają w tym roku wakacje? Chyba wszędzie wszystkiego jest mniej, ludzie ostrożniejsi, nie bywają masowo, nie wyjeżdżają masowo. Albo mam tylko takie wrażenie, albo jednak wszystko dzieje się wolniej i spokojniej.
Nad morzem też jakoś inaczej, nie ręcznik obok ręcznika, tylko trochę luźniej, dalej, przestrzenniej.
Z pewnej strony to dobrze, skoro już taki czas, że epidemia, trochę strach, ciągle maseczki, dezynfekcja. Teraz nawet do zwykłego życia przydadzą nam się nawyki zwykłej ostrożności, nie przesadnej, ale zwykłej, jak najbardziej.
A jeśli komuś jeszcze się marzy bardziej pusta plaża, na tyle, na ile to możliwe w dzisiejszym świecie, to odkryłam ostatnio dwa przypadkowe patenty na to.


Pogoda, jak wiadomo, na Bałtykiem kapryśna, nieprzewidywalna, zupełnie nigdy nic nie wiadomo, choć prognozy głoszą to i tamto. Ostatnio dwa razy doświadczyłam przesunięcia burzy o dwa dni. 😉 Prognozy jedno, a wiatr robi swoje, przywiewa i odwiewa chmury jak tylko chce. I, chociaż w centrum Kołobrzegu upał, to już na plaży mniejszy i jeszcze do tego wiatr. Ale najlepiej jest, gdy niby nadchodzi burza ale gdzieś przechodzi bokiem i niby zaczyna kropić, ale jakoś trochę niemrawo, ciągle wieje, więc jak dla mnie duża szansa przewiania wszystkiego.
No ale większość ludzi na plaży w popłochu uciekała, może się już nasiedzieli ale może i nie, w każdym razie plaża trochę opustoszała, byliśmy jedynymi ludźmi, którzy szli w tym momencie w drugą stronę. Nie było jednak tak źle, to nie ten rodzaj pogody, gdy sztorm i fale jak słonie. Słońce ciągle się przebijało. No, a jak ma się zamiar w morzu kąpać, to czy najpierw nas deszcz trochę zmoczy, czy nie, to nie robi różnicy, bo w końcu i tak chcemy być mokrzy.
Popadało chwilę, a potem wyszło słońce i było naprawdę ciepło, ale już nie tak niemożliwie upalnie. Pewnie trzeba mieć trochę szczęścia albo trafić na taką pogodą, że nie zasnuje się całość nieba na szaro, tylko między kroplami widać gdzieś to słońce. Przy takich mniejszych chmurach nie ma co się bać pogody. Plaża naprawdę była mało zaludniona dzięki uciekinierom, zostali tacy jak my, nie dający się zwieść byle strachowi. A wrażenia niepowtarzalne kąpania się w morzu, które pokropione deszczem i oświetlone słońcem.
Drugi patent niezamierzony to plaża nie dla wszystkich wygodna, bo kamienista i chociaż ładnie, ciepło, to trzeba sobie znaleźć takie miejsce do leżenia, by pod plecami głaz nas nie uwierał lub jakieś mniejsze kamyczki. Księżniczkom na ziarnku grochu nie polecam, ale już poszukiwaczom przygód owszem i zwłaszcza rodzinom z dziećmi ;). Do morza da się wejść, zawsze znajdzie się taki moment gdzie kamieni minimalnie, a piasku więcej, trochę też w morzu kamieni się znajdzie ale jak się ostrożnie chodzi, to się da. Dzieciom to w ogóle nie przeszkadzało, a gdy chciały posiedzieć na piasku, to miały cudowną zabawę w budowle z kamieni. Ludzi naprawdę mało, w wodzie też, chociaż ciepło było na tyle, na ile nad polskim morzem to możliwe, dla mnie w sam raz. Dzieciaki mogą godzinami w takiej wodzie.

Taką plażę można znaleźć na wschodnich rubieżach Kołobrzegu, w Podczelu, jest tam też rezerwat ptaków, spacer na plażę chwilę trwa ale warto, przez las i piękny krajobraz, gdzie kaczki, mewy, łabędzie spacerują środkiem ścieżki, na jeziorze malownicze ptasie wysepki. Nawet powrót w takim otoczeniu nie jest nudny.



Naprawdę nie trzeba jeździć tylko na jedną plażę , mając po drodze stragany ze wszystkim możliwymi gadżetami, na które dzieci chcą nas naciągnąć, można nie pielęgnować w dzieciach takich potrzeb, idąc przez rezerwat, pozwalając na zabawę kamieniami, muszelkami i wodorostami. Jedynie warto ze sobą mieć kanapki i ewentualnie jakieś ziarno dla ptaków.


