Ciągle jeszcze ostrożność i dystans, chociaż też spokój i wyciszenie. Nie jest wcale tak źle, jest perspektywa i nadzieja, i takie zakończenie roku szkolnego, na jakie nas stać w tych czasach. W różnych szkołach bardzo różnie, ale wszystkie łączy odległość dzieci od siebie, maseczki, nie gromadzenie się, tylko przywitanie i krótkie rozmowy, ale ogromna serdeczność i zrozumienie. I wszystko obmywa deszcz, jak mówił Kaj chodząc po szkolnym placu zabaw: woda dezynfekuje 🙂
Ważne, by cieszyć się tym, co jest i zaakceptować sytuację.
Przecież jest radość z dobrego świadectwa, z tego, że się zobaczyło kolegów, że jest ciepło i po trudach nauki, wreszcie wakacje.
I nie jest to rozdanie świadectw jak wiele takich w życiu, tylko inne, takie, które się zapamięta, mimo że nie tak uroczyste. Nie tak jak zawsze, kojące umysły umęczone do ostatniego dnia nauki, puentujące wyścig do mety. Nie uroczystość w dusznej sali gimnastycznej, tylko po cichu na boisku szkolnym odbierane świadectwa od dawno niewidzianej na żywo pani wychowawczyni, pomiędzy słoneczną godziną, a burzą w strugach wody.
Gdy mamy więcej dzieci w jednej szkole, to zakończenie rozciąga się , bo kolejne dzieci odbierają w odstępach godzinnych na przykład, a pogoda zmienną jest. Jedno dziecko więc w pełnym słońcu, czystym suchym ubraniu na boisku, drugie na schodach szkoły pod dachem w kaloszach i przemoczonej kurtce, ale z uśmiechem i przygodą wymalowaną na twarzy.
A jak można uczcić potem ten koniec roku? Najlepiej i w sposób najbardziej niezapomniany, bo brodząc na pustym boisku szkolnym w ciepłych kałużach, kopiąc piłkę gołymi stopami, robiąc tort z piasku ozdobiony trawą i koniczyną. Czy to nie brzmi jak preludium wakacji?
Nie będzie dużo zdjęć, bo tort był tylko do obejrzenia, nie zawsze wszystkiemu trzeba robić zdjęcia, więc uruchomcie Waszą wyobraźnię. Podobno „czym więcej słów w książce, a mniej obrazków, tym więcej obrazków w głowie”. Taką złotą myśl wygłosił dziś Kaj chodząc po deszczu na pustym prawie placu zabaw. Zgadzacie się z tym?