Mamy tej wiosny różne etapy, jeszcze niedawno był możliwy park, las, jasne, że chodziliśmy sami, tak nam się udawało, że ludzi nie było zbyt wielu, chociaż park miejski w centrum.
Potem nagle zakaz, na szczęście wyjść w ogóle można, jeśli rodzina, to i ja i dzieci zmieścimy się w jednym wyjściu, bo bez przesady. Dobrze, że można, z istotnego powodu, choćby zachowania zdrowia psychicznego. Jak mam tego nie wykorzystywać?
Dzieci uczą się w domu, w domu szaleją, nudzą się, poza tym za oknem słońce i wiosna. To naprawdę trudne wytrzymać, w tym samym domu przecież ja pracuję zdalnie, a za oknem budowa nowego bloku, niedługo zniknie nam niebo z widoków okiennych, więc tak, ważną potrzebą jest wyjście na spacer. Niczego nie naruszam, spacer blisko, żaden park, ani las, ani plac zabaw, tylko zwykła ulica, a, że przy ulicy jakieś krzaki, drzewa, trawy, to tym lepiej.
Poza tym jak mamy tę odporność zachować, skoro każą nie wychodzić. Jasne, że ostrożność, odległość i dystans, no ale.
Nie przesadzamy z tym, po prostu trzeba wyjść. Znajdujemy w trudnym czasie dobre strony, tak musi być.
A, że na rolkach, trafiło na moment fascynacji u dziecka, więc spacer trochę rolkowy, też uważam, że konieczność, mijamy rodzica z dzieckiem na rowerku. Tak spędziliśmy, ucząc się, a potem chodząc i jeżdżąc tam, gdzie daleko iść nie trzeba, ale wystarczy, by zaczerpnąć powietrza i ruchu, ostatni dzień bez maseczek.
Potem nadal możemy grać w bierki lub karty, gotować z dziećmi, i czytać wieczorami. Albo wymyślać nowe światy.
A przecież za chwilę kolejny etap, już będzie można znów do parku i lasu, tyle, że w maseczkach. Spoko, czemu nie, trzeba, to trzeba, ale na szczęście też można.
A może ja znów nie wiem jak bardzo czegoś nie da się albo nie powinno robić? Hmm, trudno. Ważne, że psychika w granicach normy.
Świetne zdjęcia!
Dziękuję 🙂