Święta Wielkanocne, święta związane z religią. Nie każdy wierzy, dla mnie nie ma znaczenia czy ktoś wierzy, czy nie wierzy, czy się zastanawia, czy poszukuje. Jestem bardzo daleka od podziałów, liczy się dla mnie prawdziwy myślący człowiek. Dla mnie ważne jest, by siebie słuchać, z sobą rozmawiać, mieć dla siebie tolerancję. By dostrzegać drobiazgi i je doceniać.
Osobiście jestem wierząca i dlaczego miałabym się tego wstydzić, tak samo jak nie wstydzą się inni, albo jak swojego zdania nie wstydzą się Ci, którzy nie wierzą. W tym roku jakoś tej wiary jest nawet we mnie więcej niż normalnie. Moja wiara jest bardzo ułomna, nie chcę też nikogo do niczego przekonywać, myślę, że każdy powinien iść swoją drogą, którą sam odnajduje.
Dzisiaj taki wstęp trochę osobisty, bo są święta, które jednak dla mnie są Zmartwychwstaniem Jezusa, chociaż chyba pierwszy raz w życiu o tym mówię i to od razu publicznie.
Czasem bywa, że ktoś wierzy w ciszy, nie ma potrzeby mówienia o tym. Nadal tak jest, że niby nie mam, ale dziś chciałam powołać się na słowa ojca Szustaka z Langusty na Palmie. Bo nawet gdybym nie wierzyła w Boga, to i tak tacy ludzie jak Adam Szustak, ich słowa, dawałyby mi kopa do życia, a czasem tłumaczyły rzeczywistość. Po prostu uważam go za człowieka z pasją i praktyka. A mnie zawsze praktyka bardziej przekonuje niż teoria. Kierowanie się nią w życiu.
Tutaj macie kilka jego słów.
A ja chciałabym dodać od siebie, żebyście w te święta i po nich zobaczyli rzeczy zwykłe, drobiazgi i być może sobie o nich przypomnieli, nadali im nowe znaczenie, być może. Może teraz jest ten moment, by się zatrzymać i pomyśleć, i przestać żałować, przestać narzekać, zacząć się cieszyć, uczyć się cieszyć tym, co codzienne i normalne, tak uczyć, jak się uczy chodzić. Bo “śmierć”, choćby ta metaforyczna ma nas czasem obudzić z letargu i wskazać dalszą drogę. I jest taka jedna śmierć, która nam przypomina o tym co roku. Każdy coś w życiu traci, kogoś. Jednak zawsze, jak się takiej stracie przyjrzymy, to za nią pojawia się dalszy ciag.
I czasem za bardzo nam się wydaje, że jak się coś kończy, to już nie ma drogi, że czegoś się nie da, coś jest niemożliwe. A może jednak jest możliwe. Jeśli ktoś ma ochotę posłuchać o bezpowrotnej stracie, to tutaj.
dzięki Justku, zajrzę jutro w te linki… to dobry czas, by pobyć z myślami, ze sobą i naprawdę pobyć z Domownikami czy Bogiem. ostatnio zauważam wyraźniej, że wcale nie jest łatwo BYĆ Z zamiast być obok lub spędzać czas w tym samym czasie. to nie to samo co przenikanie się nawzajem. uczę się tego mozolnie. ale jednak…
całujemy i życzymy Wam [a szczególnie Tobie imieninowo i Lence urodzinowo] dobrego pięknego życia, radości z drobiazgów, smakowania codzienności i odnajdywania tej drogi, którą napisało dla Was Niebo. i ciekawych przygód 🙂
asiecka i chłopaki
Dziękuję Asiecka droga moja, i Wam życzę dobrej codzienności i wspaniałych przygód!