Codzienność moja teraz to lekcje w domu z dziećmi pomieszane z pracą. Nigdy nie ma idealnej ciszy i skupienia, bo każdy ma swoje chcenia, każde dziecko, każdy dorosły domownik. Przydaje się teraz podzielność uwagi, która brzmi tak porządnie i poważnie albo, jakbyśmy współczesnym językiem napisali, multitasking. Tak, wszystko naraz. Teraz musimy W-F w domu, muzykę w domu, plastykę i technikę, wszystko, przecież każde dziecko musi zrobić swoje lekcje, trzeba pilnować.
Czasem trzeba się nagimnastykować żeby zainteresować czymś te dzieci, bo nie ma całej klasy, która nastraja do danej lekcji, nie ma kolegów i koleżanek, którzy robią to samo, co nasze dziecko, którzy są razem w działaniu, jedne dzieci czasem przekonują do czegoś drugie, wtedy, jest pani, która nad klasą panuje. Wszyscy robią to samo.
A teraz wszyscy, mający dzieci w wieku szkolnym, czujemy się trochę tak, jakbyśmy prowadzili domowe nauczanie, jasne, że nauczyciele przesyłają nam zadania i zagadnienia, ale to nie takie proste przekonać dziecko do wszystkiego. Nie we wszystkim też jesteśmy specjalistami.
Doświadczyłam tego w muzyce, mimo że Kaj lubi słuchać muzyki i nawet sam sobie taką puszcza czasem, poważną właśnie, to, gdy miał czytać o Chopinie i słuchać jego utworów, trochę się nudził, a informacje przelatywały przez niego jak lewatywa. Pomyślałam, że mogę jednak tym wiadomościom, postaci Chopina, muzyce nadać jeszcze inne znaczenie dla dziecka, mocniejsze. Traf chciał, że mamy w domu książkę „Królik i Chopin”, zaczęłam ją dzieciom czytać wieczorami, bo teraz to nadal wspaniały zwyczaj dla nas, bardzo potrzebny.
Słuchali więc o naszym kompozytorze w trochę leśnej otoczce, z punktu widzenia dzikiego królika. I chcieli, i od razu wiadomości zapadały jakoś bardziej i mocniej, i nawet Kajowi chciało się rysować pracę dodatkową do utworu muzycznego. Do tego utworu, do którego nuty dostał królik w książce.
To bajka, więc fantazja, ale fakty pozostają faktami. Chęć nauki poszła inną drogą, ale ocalała. Książkę polecam, piękne ilustracje, dobrze się dzieciom czyta.
Oprócz słuchań na dobranoc, dzieciaki słuchają czasem na Facebooku jednego z poetów Hurtowni – Michała, który od początku prawie naszego siedzenia w domu, codziennie o 17.00 czyta on-line książki: poezję lub prozę, a czasem bajki dla dzieci. Ja sama często słucham, zwłaszcza poezji lub prozy dla dorosłych. Fajnie tak sobie posłuchać, zwłaszcza, gdy zazwyczaj jest się po drugiej stronie, czytając 😉
Brzoskwinia z kolei, przeglądając swoją książkę do 2 klasy, zapragnęła robić doświadczenia, chociaż akurat one nie były zadane w zdalnej nauce. Rozpuszczałyśmy więc sól w wodzie i obserwowały krystalizację, oraz nalewałyśmy płyny o różnej gęstości do szklanki. Czemu nie, nawet podręcznik szkolny może być inspiracją, z własnej woli dziecka i bez nakazów. A jak u Was, jak dajecie radę z nauką domową i nudą?
Justka, u nas podobnie 😉 i lawiruję między byciem rodzicem a nauczycielem dzieci w podobnym wieku i kombinowania, żeby wszystkim było dobrze … Trudna sztuka, ale czasami można wiele się nauczyć… a czasem odpuścić i wodze fantazji popuścić 🙂
No pewnie, odpuścić czasem koniecznie, a fantazja działa rewelacyjnie 🙂
aaa no i jeszcze eksperymenty z jajem w roli głównej. Nie ma to jak nauka, że wytrwałość i cierpliwość się opłaca. No i że czasem może coś nie wyjść, ale trzeba próbować dalej. Ot i tak
Za czasów peerelu w szafce w łazience można było znaleźć emaliowe naczynie z długi wężem oraz gumową gruszkę z czarnym końcem. Duet ten nazywano przyjacielami pupy. Postrach z dzieciństwa.