Nieuchronnie rozpoczął się nowy rok szkolny. I jak, jesteście już pełni sił, po wspaniałym wypoczynku, gotowi do działań, ogarniacie wszystko w mig?
Czy może jak te owce we mgle, dopiero się rozkręcacie, ale powoli, bo nagle mniej snu, a potem cięższa pobudka, a tu nie tylko siebie trzeba, bo i dzieci budzić wcześniej. Robić wszystko, by nie spóźnić się podwójnie, najpierw dzieci, potem my do pracy.
Czas rozkręcania się, pisania planów na cały rok, informacji wstępnych, pierwszych lekcji, zapisów, oswajania się.
Kilka razy w edukacji szkolnej zaczyna się od nowa. Każda pierwsza klasa to taka niewiadoma i chodzenie po omacku. Obojętnie czy to podstawówka, czy szkoła średnia, jeszcze tak niedawno gimnazjum. To czas, kiedy wszystko trzeba ogarniać od początku, bo nie zna się szkoły – nowy dla nas budynek, zwyczaje, nie zna się nauczycieli, kolegów, koleżanek. A przecież obok nas w ławce, na korytarzu takie same owce we mgle.
Dzieci naprawdę nie wiedzą gdzie jest sala gimnastyczna albo świetlica, nie przyswoiły jeszcze kto jest kim.
Nie wszystko udało się jeszcze kupić, bo, o niektórych rzeczach, że będą potrzebne, dowiadujemy się dopiero po pierwszym spotkaniu z nauczycielem.
Teraz trzeba kupić to wszystko, kiedy w sklepach już mocno przetasowane, przebrane. Szukać, zmieścić w czasie.
Jedną nogą jeszcze w wakacjach, a przecież trzeba się otrząsnąć i niczego nie przegapić.
Można rzec, straszna kołomyja. Ale tak naprawdę po co stres, to nie wyścig, można spokojnie. Jak dziś nie będę miał ćwiczeń z religii na pierwszej lekcji, to jutro uzupełnię. Naprawdę na pierwszej lekcji nie będzie jeszcze niczego stresującego, tylko wstęp, wprowadzenie, orientacja w terenie.
Czego nie mam, dokupię, co zapomniałam, doczytam, przypomnę sobie. Pierwszy test, sprawdzian, to tylko informacja, że trzeba coś ogarnąć, do czegoś przysiąść. To sam początek, więc ten pierwszy test, to naprawdę dobra wiadomość, bo jak czegoś nie umiemy, to mamy mnóstwo czasu, by to nadrobić.
Teraz tylko trzeba sobie ustalić ten wstępny plan, żeby konsekwentnie pracować trochę więcej, jeśli taka potrzeba.
Zdążymy, poznamy, teraz jest start i wszystko możemy sobie poukładać. Teraz nam wybaczą spóźnienie, brak książki lub zeszytu. Teraz przecież my sami też jesteśmy w stanie to wybaczyć.
Skoro już zapomnieliśmy to, czy owo, udało nam się spóźnić, nie wyspać, pamiętajmy o tym, że przecież jest nas więcej i można poklepać po ramieniu tego, kto stoi obok, wskazać mu drogę lub podać rękę. Można się uśmiechnąć.
Właśnie dlatego jestem szczęśliwa, że na początku września jest „Biała Lokomotywa”. Daria Lisiecka, która ją powołała do życia, ma szósty zmysł, że właśnie w takim czasie, gdy wszystko w szkole się rozkręca. Dzięki temu trochę płynniej wchodzimy z „Hurtownią” w rok szkolny. Bo przecież już kilka dni w szkole było, tymczasem my urywamy się na wycieczkę. Już siedzenie w ławkach, ale jeszcze plenery, koncerty, zielono i poetycko. Nie obijamy się tam zupełnie tylko realizujemy trochę szkołę w plenerze, lektury nieobowiązkowe albo nadobowiązkowe i koniecznie trening pióra. Tędy też można dążyć do dyscypliny i poukładania, bo pisanie bardzo dyscyplinuje. Skoro jesteśmy grupą, której celem jest rozpisanie się, doskonalenie już tych umiejętności, to tam mamy coś, co bardzo się przyda przy rozkręcaniu się w nowym roku szkolnym, mamy inspiracje poetyckie, muzyczne, teatralne, niepowtarzalny klimat, Kujawy – ten cały przepiękny krajobraz, no i najważniejsze, kawałek historii literatury, jaką jest Sted, jego poezja, proza, filozofia, życie. O BL pisałam już wielokrotnie (tu znajdziecie zeszłoroczny wpis) i nie chcę się powtarzać.
Tym razem chodzi o to, że to jest taki łącznik, bo prawie jak wakacje, które były przed chwilą i jeszcze nic nie musieliśmy, ale już ten moment, że to trochę lekcja, lekcja zupełnie nie podstawowa, nieobowiązkowa, w pewną stronę poszerzająca horyzonty, lekcja słuchania, poznania, rozumienia, myślenia i wreszcie dawania czegoś od siebie (prób pisania), a także pokory i konfrontacji z odbiorcą – słuchaczem, czytelnikiem.
W drogę owce, łąka czeka!
Całkowicie się zgadzam. Wejście w ten kierat jest koszmarny, bo trzeba być gotowym na już, przestawić się z dnia na dzień na inny tryb. A co jeszcze do mnie dotarło i co jest bardzo przytłaczające, że przez najbliższe dziesięć miesięcy WSZYSTKO, co dzieje się w rodzinie, będzie podporządkowane szkole. Bez żadnej taryfy ulgowej. Jeśli więc można się urwać, na samym początku, to trzeba to zrobić. Bo potem nie będzie już żadnych szans.