Blog · Dzieci · Przeczytane

Kiedy w wakacje za oknem pasą się konie…

… albo kucyki, jest duże prawdopodobieństwo, że nasze dzieci zaczną czytać książki o koniach i jeździectwie. Nie każdy się takimi książkami zainteresuje, bo jeśli ktoś nie miał styczności z tymi zwierzętami, co go takie historie obchodzą. Albo nie lubi koni, boi się ich. Tak bywa. No ale jeśli już się spotkało konia na żywo, to jest trochę inaczej. Jadąc na wakacje wiedzieliśmy, że przez jakiś czas będą tam kucyki, więc Brzoskwinia wypożyczyła z biblioteki książkę z serii Martynka, która świetnie wprowadza w świat miłośników koni. Książkę tę jednak zaczęłyśmy czytać dopiero, gdy kucyki się pojawiły, a z nimi cały sprzęt. Wtedy naprawdę Brzoskwinia i jej koleżanka zainteresowały się w pełni, bo już mogły porównać teorię  z praktyką. Dotknąć siodła, czapraka, przyswoić sobie, co to jest ogłowie, jakie są maści koni, zobaczyć budowę zwierzęcia. To dobra lektura na sam początek.

DSC_9611

dsc_0355.jpg

dsc_0356.jpg

dsc_0358.jpg

dsc_0359.jpg

Jak już się oswoimy z końmi, zaczynają być dla nas w życiu ważne. Kiedyś trochę jeździłam i wiem o czym mówię, co prawda z różnych względów mam teraz sporą przerwę, ale po tych wakacjach trochę mi wróciło, może kiedyś pokuszę się znów o jakieś jazdy. Na kucykach mogą jeździć tylko małe dzieci, wiadomo, nawet Kaj już okazał się za duży. Ale dla tych mniejszych dzieci, to idealny początek. Uwielbiały prowadzić je do boksów i wyprowadzać na łąkę. Gdy kucyk miał być umyty, mokre były najpierw dzieci 😀 ale śmiechu było sporo. Domi, która oprowadzała dzieci, zajmowała się instruktażem, uczyła jak się zwierzętami zajmować, uwielbia przy koniach pracować, jak powiedziała, nawet bardziej niż jeździć. Tak już jest, że miłość do tych zwierząt  zostaje na całe życie, mimo że mamy czasem sporą przerwę.

DSC_9438

DSC_9402

DSC_9444

Później, już po powrocie z wakacji, znów zaczęłyśmy dużo wypożyczać książek, bo akcja naklejkowa trwa, siłą rzeczy Brzoskwinia wyszukiwała te „końskie”. Szybko przeczytałyśmy opowiadania o koniach „Konie. Suita na cztery kopyta” Jolanty Reisch-Klose, gdzie było kilka bardziej abstrakcyjnych, np, takie o ukochanym koniu pewnego chłopca, którego kupuje szejk arabski, a później chłopiec dostaje zaproszenie od jego córki do Emiratów Arabskich. Takie abstrakcyjne, odległe od realiów nie zostały na dłużej w głowie. Ale też pojawiły się bliższe nam, o zwykłych koniach i zwykłych dzieciach oraz opowieść o niewidomym koniu, który wyleczył dziewczynkę i dzięki niemu uniknęła wózka inwalidzkiego. To opowiadanie najbardziej poruszyło Brzoskwinię.

20190812_171155.jpg

20190812_171220.jpg

Gdy chodzimy do biblioteki, córka wybiera oczywiście książki patrząc na okładki i tak trafiłyśmy na „Grzywą malowane” Agaty Widzowskiej – Pasiak. Książka traktuje o 13-letniej dziewczynce, która przyjeżdża z przyjaciółką na wakacje na wieś. Dziewczyna dopiero poznaje konie, nigdy jeszcze nie jeździła, została po prostu namówiona przez koleżankę. Traf chciał, czytając, po kolei dowiadujemy się, że Gaja, główna bohaterka, uwielbia jeździć na rolkach i rowerze, a jej mama jest bibliotekarką i poetką, więc Brzoskwini się coraz bardziej otwierały oczy, gdy to czytałam. Ja też się trochę zdziwiłam, ale to oczywiście powoduje, że czytamy z tym większą ciekawością. Jak się później okazało to druga część przygód Jagody i reszty dzieciaków, dopiero w tej części pojawa się Gaja. Mamy też motyw hipoterapii oraz wątek trochę fantastyczny – tajemniczych kolorowych królików. Niecodzienne jest też rymowanie dla koni i czytanie im książek. Prawdopodobnie sięgnę jeszcze po pierwszą część.

300812-352x500

Ale oprócz książek z biblioteki mam w domu dwie książki napisane przez Magdalenę Zarębską, które chyba najlepiej pasują do naszych wakacji. Zwłaszcza „Borys i Zajączki”, którego już kiedyś czytałam dzieciakom i już wtedy się podobał. Teraz wróciliśmy do tej lektury, bo przecież też mieliśmy przez kawałek wakacji żywe i skuteczne „kosiarki” na podwórku. W książce Magdy tata dwóch dziewczynek na prośbę żony, która chciała, by kupił cichą kosiarkę, kupuje kucyka szetlandzkiego. To jest dopiero niespodzianka 🙂
U nas z kolei trawa z premedytacją nie została skoszona na podwórku, za to później dwóm kucykom wspaniale smakowała. Tę przepięknie wydaną i zilustrowaną małymi rysunkami książkę trudno dostać w miejskich bibliotekach wrocławskich, jest tylko
w jednej filii przy ul. Sztabowej. Ale można ją po prostu kupić.

dsc_0360.jpg

Przygody niesamowicie wciągają, bo kiedy domowym zwierzęciem zaczyna być kucyk, robi się naprawdę niecodziennie, to nie jest koń do jeżdżenia, siostry rozmawiają z nim, przytulają się. Kucyk odprowadza starszą dziewczynkę do szkoły, młodsza z kolei chce, by po nią przyszedł do przedszkola, bo koleżanki nie chcą uwierzyć w to, że w domu na podwórku mieszka prawdziwy kucyk. Borys nie raz wyciąga ich z opresji, znajduje zgubioną dziewczynkę, czy też prowadzi do domu całą rodzinę, która zgubiła się w lesie.
Razem z kucykiem i dziewczynkami przeżywamy przygody, które, mimo że są codziennością życia na wsi, to jednak obecność Borysa nadaje im zupełnie inny wymiar.
Dzieciaki, mając na wakacjach styczność z kucykami od razu przypomniały sobie tę książkę i nawet maść kucyka się zgadza, tyle, że zamiast Borysa na zdjęciach jest Łatka.

DSC_0361

DSC_9633

DSC_9632

20190820_094807

20190820_094849

„Borys i Zajączki” to nie jedyna powieść o koniach napisana przez Magdalenę Zarębską. Autorka sama jeździ konno i ma naprawdę spore doświadczenie, więc naturalne jest to, że często o koniach pisze. Jedną z nowszych książek dla odrobinę starszych dzieci i nie tylko dla dzieci 😉 jest „Gloria, wakacje i ja”. Akcja toczy się oczywiście w czasie wakacji,
w stajni przy pałacu w Samotworze. Blisko Wrocławia, tam, gdzie sama autorka jeździła.
Bohaterką książki jest zbuntowana nastolatka-Dominika, która zupełnie przypadkiem trafia do stajni w Samotworze, nie mając do tej pory nic wspólnego z końmi i, jak mówi na początku, wcale nie chce mieć. Wakacje z przymusu, bo skoro nie chce jechać z przyrodnim rodzeństwem i nowym partnerem mamy nad morze, drugim wyjściem jest spędzenie wakacji z tatą, który w Samotworze mieszka. Fakt, że tato jest dość zajęty w życiu i do tej pory nie miał zbyt dużo czasu dla córki, nie polepsza sytuacji. A jeszcze, gdy dziewczyna przyjeżdża do Samotworu, okazuje się, że ojca nie ma (ważne sprawy zawodowe) i przez tydzień będzie mieszkała u cioci i wujka.

20190820_012021.jpg

Tak się dzieje, że zbiegi okoliczności zmuszają ją do pracy przy kucykach, pomocy przy półkoloniach dla dzieci, nieoczekiwanie też zalicza spływ kajakowy. Robi nagle rzeczy, których w życiu nie robiła i nawet nie miała zamiaru, a później się okazuje, że chociaż nie ona decyduje o tym, to jednak dobrze się stało, że znalazła się w takim miejscu
i momencie. Czytam tę książkę już jako mocno dorosła, ale jakoś bliska jest mi ta bohaterka – przypomina mnie z kiedyś, a może nawet czasem i z teraz.

Patrząc zaś z innej perspektywy, książka pokazuje jak dobry wpływ na ludzi mają zwierzęta takie jak konie, obcowanie z nimi. Pokazuje też, przede wszystkim, że młodzież wcale nie jest zła, że potrafi pomagać, potrafi się obejść bez internetu, że młoda dziewczyna nie musi być tylko zapatrzona wyłącznie w siebie. I nie przeszkadzają w tym niebieskie włosy, czy komórka „przyklejona” do ręki.

Jeśli zaś książkę przeczytają rodzice nastolatek, to mogą też inaczej spojrzeć na swoje dziecko, na jego buntownicze zachowanie, może docenić to dziecko bardziej, może zobaczyć coś, czego do tej pory nie widzieli. Dlatego polecam książkę nie tylko miłośnikom koni i nie tylko nastolatkom. Mnie naprawdę wciąga. Książka wydana jest
w 2019 roku, więc spokojnie można ją kupić, jeśli chodzi o dostępność w biliotekach Wrocławia, jest tylko w filii przy ul. Wieczystej.

Jedna myśl na temat “Kiedy w wakacje za oknem pasą się konie…

  1. U nas miłość do koni też jest:) i zastanawiam się nad serią o Sigge, czy juz moja niespełna 5 latka się zainteresuje czy nie. Muszę gdzies przeczytać ją i zobaczyć:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *