Jestem nauczycielem, bibliotekarzem i jeszcze poetką. Więcej minusów w jednym człowieku nie da się znaleźć? Pewnie się da, ale tu są spore trzy. Dlaczego? Bo w naszym kraju tych zawodów nikt nie ceni. Oprócz tego oczywiście jestem człowiekiem z krwi i kości, nie należę to tego „klanu”, który uważa, że można żywić się wyłącznie energią słoneczną lub samą wodą. Poza tym, że jestem człowiekiem z krwi i kości, mam też rodzinę. I teraz nie wiadomo czy to źle, czy dobrze.
Strajkuję. Dlaczego? Bo nigdy w życiu nie deklarowałam się być dozgonnym wolontariuszem. Angażuję się w pracę dość mocno, jak coś robię, to na całego, a nie po łebkach. Wychodząc z pracy nie odcinam się od niej zupełnie.
Nie będę pisać o oczywistościach, ludziom się nie chce myśleć i jedni powtarzają za drugimi utarte frazesy, stąd hejty i bzdurne stwierdzenia. Nauczyciel ma mało godzin w tygodniu, ale przecież wiadomo, że pracuje ciągle i po lekcjach także, te wszystkie prace ktoś musi sprawdzić, ktoś musi się do sprawdzianów przygotować, skserować materiały, sam zrobić czasem pomoce, odbierać telefony od rodziców lub od uczniów, rozwijać się , wymyślać nowe ciekawe sposoby nauczania, musi swoim uczniom podziękować za wspólne lata. Musi, bo tak czuje w sercu, ma wewnętrzny nakaz, nie dlatego, że ktoś mu każe, tylko dlatego, że chce. Często wtedy nie patrzy „trzeźwo”, tylko kupuje jakieś drobiazgi od siebie, nagrody, dopłacając ze swojej kieszeni, bo nierzadko chce, by te nagrody nie były byle czym, by więcej osób nagrodzić niż są na to przeznaczone fundusze ze szkoły. Jeździ na wycieczki, poświęca swój prywatny czas, kradnie go rodzinie, ten czas nie jest spędzony na luzie, to czas okupiony stresem, odpowiedzialnością za grupę uczniów, problemami, z którymi uczeń może się do nauczyciela zwrócić. Godzinowo to jak praca w korporacji. Godzinowo, ale finansowo niestety nie. My nawet nie mamy pakietów fitness, czy czasu na relaks w pracy jak korporacyjni. Nie chodzi tu o to, by kokosy zarabiać. Mi osobiście chodzi o to, by wystarczało mojej rodzinie do końca miesiąca (serio) i bym nie musiała dorabiać byle czym.
Oprócz normalnej etatowej pracy, jako nauczyciel bibliotekarz (mam tych godzin w etacie trochę więcej niż nauczyciel tygodniowo, bo 30) od lat, wielu lat prowadzę Grupę Poetycką Hurtownia, która trochę jest wizytówką szkoły, w której pracuję. Dla tej działalności mam całkowite poparcie, ale niestety zajęcia i wszelkie związane z tym działania robię za darmo. W oczach ludzi, którzy mają godziwe wynagrodzenie za swoją pracę (nie nauczycieli) raczej będę frajerem do kwadratu.
Prowadzenie takich zajęć to często zegarowe 3 godziny tygodniowo, to spotkania czasem w weekendy, próby przed spektaklami, wreszcie same wieczorki poetyckie i spektakle, które zajmują czas. Kontaktowanie się z uczniami do wieczora. Czasem „pogotowie poetyckie”,czyt. wsparcie w problemach życiowych. Ta praca to stan umysłu.
Jednak, osobiście mam takie skojarzenia, że za to, co dobrze mi wychodzi, za to, co lubię robić, czemu poświęcam całą siebie, nie ma pieniędzy, pieniądze są tylko za to, co robi się z trudem i mozołem, co robi się, choć się tego nie lubi, bo musi się jakoś te pieniądze na życie zdobyć. Czy w tym kraju można mieć wyłącznie takie skojarzenia?
Czy nauczyciele mają właśnie skończyć w ten sposób, robiąc z niechęcią zupełnie inne rzeczy, za które dostaną po prostu godziwą zapłatę, a może nawet większy szacunek? W tym świecie szacunek buduje się niestety na pieniądzu.
Dlatego mój strajk wygląda tak, strajkuję w czasie godzin pracy, bo uważam, że moje wynagrodzenie jest zbyt małe w stosunku do mojej pracy. Natomiast nie strajkuję moją Grupą Poetycką. Gdybym strajkowała, to oznaczałoby, że w ogóle za te działania dostaję jakiekolwiek wynagrodzenie, a przecież tak nie jest. Uważam, że to jest jedyny słuszny moment, by nazwać po imieniu to, że Grupa Poetycka Hurtownia jest inicjatywą prywatną. Strajkując jako nauczyciel-bibliotekarz mogę mieć nadzieję na podwyżkę, ale jako opiekun Grupy humanistycznej raczej nie powinnam mieć żadnych nadziei na wynagrodzenie, więc tu strajk jest bez sensu. Natomiast sens ma powiedzenie o tym wprost. O tym, że na tego typu zajęcia szkoły nie mają pieniędzy, nie mają ich dla kogo? Oczywiście dla nauczycieli.
Dlatego nasza Grupa Poetycka wczoraj robiła warsztaty dla studentów Politechniki Wrocławskiej, wystawiała tam swój spektakl, a dziś wystąpi z tym spektaklem w Etno Cafe na Piłsudskiego o 18.00, oczywiście wstęp jest wolny. I to jest działalność moja – prywatna. Frajera do kwadratu.
Gdy w tym roku szkolnym miałam na pasku z wypłaty w jednym miesiącu -10% motywacyjnego, pomyślałam, że właściwie mogłabym taką właśnie motywację do pracy poczuć- ( – 10 %)
Ale to nie był czas na tego typu uczucia, to był czas organizacji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego, która zajmowała cały mój umysł, ranki, wieczory, czasem i zarwane noce.
Wracając do bycia nauczycielem w Polsce. Dlaczego mamy mieć zarobki nieadekwatne do działań? Przecież to ze szkół wychodzą wszyscy dopiero dalej w świat: robić wielkie pieniądze, zmieniać ten świat, ratować ludzi, tworzyć wielką sztukę, choć czasem i klepać biedę. Wszystko się zaczyna tutaj.
Myślę, że jest nas więcej, tych, którzy robią wiele rzeczy za darmo. Nie powinniśmy milczeć, bo warsztaty poetyckie, wieczorki, zajęcia dla młodzieży, jurorowanie we wszelkich konkursach to działania, za które powinniśmy dostawać wynagrodzenie.
Ja muszę odmawiać porady poetyckiej, oceny wierszy, bo mnie nie stać na to czasowo, za darmo, muszę dorabiać w tym czasie na przykład sprzedażą kosmetyków, tym co potrafi prawie każdy i nie trzeba do tego się specjalnie uczyć.
Problem jest złożony, a ten strajk, to mimo wszystko moment, by nas usłyszano.
Swoją drogą zastanawiam się co byłoby gdyby tam na górze zaczęli nami rządzić wolontariusze? Taki eksperyment. Może wtedy wyszłoby kto naprawdę jest przesiąknięty ideą. Kto zostałby.
Justynko,
DZIĘKUJĘ!
Ja tez strajkuję, Justa, i też nie chodzi mi tylko o kasę. O pieniądze w tym wszystkim najmniej chodzi. Jak tytuł jednej z grup na fb – Nauczyciel zrozumie. I tak jak napisałaś – nic tu nie jest jednoznaczne.
Trzymaj się, ściskam!
Dziękuję Lilka, trzymajmy się. I Tobie Beatko dziękuję za znak, wsparcie!
Brawo Justa, rozmawiałam że znajoma mamą koleżanki mojej córki. Jest ona nauczycielem angielskiego w liceum pracuje w kilku szkołach i musi dawać korepetycje aby jakoś się kręciło finansowo… brak słów
Pięknie i z Pasją napisałaś… prawdę
Dziękuję
Dość subtelny komentarz do obecnych wydarzeń. Niestety podobnie jak niepełnosprawni, nauczyciele nie zapewniają obecnie rządzącej sekcie głosów w wyborach wiec są na straconej pozycji. Tylko wybory mogą to zmienić.
problem jest naprawdę złożony, a najbardziej boli mnie fakt, że słuszne postulaty zostały wciągnięte w polityczne rozgrywki i mowę hejtu, że niestety niektórzy nauczyciele obrażają i dyskryminują innych nauczycieli, którzy nie zgadzają się z formą strajku, a wszak mają do tego prawo. i jeszcze to, że tu nie chodzi niektórym siłom i obozom o polepszenie sytuacji tej grupy zawodowej, odpowiedzialnej za przyszłość narodu – wrogim siłom i obozom chodzi o skłócenie i podziały między Polakami – bo tylko wtedy jesteśmy słabi i można nami manipulować… ja bym bardzo chciała, by nauczyciele zarabiali więcej, ale też by system przestał być ścianą, z którą się codziennie zderzam ja i moje dzieci, z bólem patrząc na rosnące pokolenie… niestety nauczyciele to nie jedyna poszkodowana w naszym kraju grupa zawodowa… i nie da się wszystkiego osiągnąć naraz… ja od paru lat jednak widzę dobre zmiany i to, że w końcu komuś zależy na Polsce… ale las po pożodze rośnie powoli… życzę nam wszystkim nadziei, szacunku i dobrego życia…