Miałam nie pisać teraz ale, jeśli jakiś temat męczy mnie dłużej niż dzień, nie da się nie pisać.
Jutro środa, trzeci dzień pracy, jeśli pracujemy z wolną niedzielą w tygodniu, ani to lepszy, ani gorszy dzień od poniedziałku, każdy z nas może czasem znaleźć za dużo takich „czarnych kulek” w sobie, jak te na filmiku i nawet nie zauważy jak zacznie je przekazywać innym.
Trudno to kontrolować, machina ruszyła. Jednak nie musi tak być, wystarczy uśmiech, kolor, podanie ręki, niewkręcanie się w ciąg złości, złośliwości. Złością zawsze uderzamy w siebie.
https://www.facebook.com/misja.kana/videos/615105932265285
To tylko filmik, zobaczyłam go przypadkiem, wertując facebooka, rzadko takie rzeczy mnie zajmują, ale ten mnie zatrzymał. W niedzielę byliśmy z dzieciakami w kościele. Msza dla dzieci w roku Komunii. To akurat nasza parafia, ale znam kilka osób, które przyjeżdżają tu specjalnie na mszę dla dzieci, bo w ich parafii nie jest tak fajnie, tak konkretnie, naturalnie. Mamy porównanie, bo bywaliśmy, bywamy czasem też w innych kościołach. Tak to już jest, że atmosferę tworzą ludzie. Tutaj nie ma sztucznej bariery, niewidzialnego muru, który czasem oddziela księdza od ludzi. Ksiądz podchodzi do dzieci, rozmawia z nimi, opowiada, wciąga je w opowieść, jaką jest kazanie. Normalne jest, że dzieci biegają po kościele, biegną do księdza przekazać znak pokoju, przybić piątkę, kiedy klękają po krzyżyk na czole, błogosławieństwo, chwila ta wygląda jak druga Komunia, tyle jest dzieci, wszystkie na to czekają. W tę niedzielę ksiądz też nie mówił tylko wielkimi, trudnymi słowami, ale mówił naturalnie, po ludzku, do dzieci. Opowiadał tym razem o psie, który wszedł do gabinetu z lustrami, takiego, jakie są w wesołych miasteczkach i zobaczył tam wiele psów, na które zaczął warczeć i szczekać. Uciekł stamtąd w końcu, a po drodze ostrzegł innego psa, by tam nie wchodził, bo w środku są same wściekłe psy. Ten drugi jednak zlekceważył ostrzeżenie, mówiąc, że sam chce sprawdzić. Wszedł więc do gabinetu, zamerdał ogonem, szczeknął przyjaźnie i stwierdził, że w środku są same przyjaźnie nastawione, wesołe psy.
Dzieciaki, choć niespecjalnie były zasłuchane w to, co się dzieje na mszy, gdy zaczęła się opowieść o psach, od razu nastawiły uszu, ich uwaga nie była niczym wymuszona. Nawet, jeśli nie do końca zrozumiały przesłanie, był pretekst, by rozmowę kontynuować, punkt zaczepienia idealny.
Tak, to ludzie tworzą atmosferę, niezależnie od miejsca, od profesji, bo chcemy wracać tam, gdzie jest naturalnie, gdzie widzimy, że ktoś nie robi czegoś po to, by odbębnić, tylko rzeczywiście wierzy w to, co robi i to mu wychodzi.
Psychiczne koszty naszego życia nie muszą być tak duże, jak czasem się wydaje.
Podzielmy się czymś pozytywnym.
Nie mogłam się tym z Wami nie podzielić.
Justa, świetny wpis i super filmik. Podnosi na duchu, kiedy tak siedzi się i patrzy na „czarne kulki” ze swojego życia. Daje nadzieje, że warto je rozjaśnić. Dziękuję, że się tym podzieliłaś 🙂
Cieszę się Margaretko, że ten wpis się przydał, chociaż troszkę pomógł. Przesyłam ciepłe myśli 🙂