Tym razem coś dla rodziców z dziećmi, z dziećmi właściwie można pójść wszędzie, ale ta kawiarnia jest niezwykła, jak opowiadała wieczorem Brzoskwinia bratu 😉
Zacznijmy od tego, że zestaw festiwalowy świetnie nadaje się do tego, by podzielić go na rodzica i dziecko. Pewnie nie każdy, nie w każdej kawiarni, ale tu akurat trafili w dziesiątkę. Z kilku powodów to miejsce zasługuje na osobny post.
- Mr. Candy Cappucino
- M&M Sweet Mount
Żeby pójść do Parrot Cafe musimy znów wrócić na Nadodrze. Oprócz kolorowego zestawu, to miejsce było dla mnie odkryciem z innego powodu. W Parrot Cafe można spotkać prawdziwe papugi, mają tam swoją wspaniale wyposażoną klatkę, ale też są wypuszczane, zwłaszcza Jon, który ma gdzie się bujać i spacerować.
Pablo zaś na prośbę jego pana pokazuje swoje piękne skrzydła, próbowałam zrobić zdjęcie, no ale to nie to samo, co zobaczyć na żywo, usłyszeć szelest skrzydeł i pogadać z nim, więc jeśli chcecie się przekonać, musicie tam zajrzeć.
Zdjęcia nie oddadzą do końca klimatu, ale pewnie wkrótce uda mi się zrobić lepsze. Już czuję, że bywanie tam nie skończy się na jednej festiwalowej wizycie.
Cappucino było naprawdę świetne, babeczka na pewno też, nie jadłam jej, ale Brzoskwinia była bardzo zadowolona 🙂 Podjadała też posypkę z brzegu filiżanki.
Można do kawiarni przyjść z pieskiem, byłyśmy z Brzoskwinią świadkami. Piesek, mimo że nie widział w życiu jeszcze papugi, nie reagował drastycznie, trochę się obawiał, ale też był ciekawy.
Tym razem więcej zdjęć niż tekstu.
ha ha ha rozbroilas mnie. Na pewno pojdziemy i to jak da rade razem