Czy mamie trudno wyrwać się z domu? Czasami tak. Bo musi walczyć z obrażaniem się dzieci. Przed wyjściem musi zapewnić, obiecać, zasłużyć sobie. Jak ma się czuć, gdy wokół ogólne niezadowolenie, że przecież nie będzie jej wieczorem. Już ostatnio nie było jej przecież przez trzy dni, co prawda była wtedy w szpitalu, ale co to za różnica. Nie było jej po prostu. Dlatego teraz taki problem, fochy i niezadowolenia. Obrywa się też cioci, która wg dzieci ma tę mamę na wieczór im zabrać. A przecież nie idą na nie wiem jak długo. Chciałaby tylko po prostu zobaczyć co w literaturze piszczy. Niby jest bibliotekarką, niby sama pisze, ale na czytanie i śledzenie wszystkiego na bieżąco czasu nie ma. Owszem, przeczytała ostatnio dwie całe książki, ale tylko dlatego, że była w szpitalu. Miała czas, leżąc tam, czekając w poczekalniach, kolejkach, w nocy, która czasem w szpitalu do spania się nie nadaje.
Tak, wciąż nie mam czasu na czytanie, dlatego cenię sobie gale nagród literackich, tych nagród, które są wręczane we Wrocławiu. Tak jak bliski mi jest Silesius – Nagroda Poetycka, o której też tutaj pisałam, tak też ciekawa jestem werdyktu Angelusa – Nagrody Literackiej Europy Środkowej. W tym wypadku jestem odbiorcą – czytelnikiem, który w trakcie gali dopiero dowiaduje się jakie książki doszły do finału. Dopiero wtedy poznaję orientacyjnie, z fragmentów każdej z książek czytanej przez aktorów na scenie wrocławskiego Teatru Capitol, o czym książki są, jaki styl pisarski prezentują i wreszcie najważniejsze: które z nich akurat mi się podobają.
Tym razem Nagrodę Publiczności i Główną Nagrodę Angelusa zdobył ten sam autor Maciej Płaza za książkę Robinson w Bolechowie.
Nie był to mój faworyt. Nie jestem na pewno żadnym specjalistą, znawcą, oceniam jedynie po fragmentach, które usłyszałam i po krótkim opisie książek. Moimi faworytami były zupełnie inne książki. Skoro jestem bibliotekarzem i mam możliwość zakupić nowości do biblioteki, to wiem już na pewno, że kilka z nich kupię.
Tak się złożyło, że aż dwie książki Polaków: Po trochu Weroniki Gogoli i Artura Nowaczewskiego Hostel Nomadów; książkę Pétera Nádasa (Węgra) Pamięć – książka ta dostała nagrodę za tłumaczenie dla tłumaczki Elżbiety Sobolewskiej (ciekawostką jest to, że w języku polskim została wydana po 30 latach starań), no i książkę niemieckiego autora Lutza Seilera Kruso. Te książki mnie zaciekawiły.
Żeby teraz tylko znaleźć czas na ich przeczytanie.
Po powrocie do domu nie było śladu focha i niezadowolenia. Ani też następnego dnia rano. Tak bywa często, gdy mama wychodzi . Dając krok za próg, od razu pełna jest wyrzutów sumienia, a później okazuje się, że pod jej nieobecność świetnie się bawili, nie było ani jednej łzy, ani jednej oznaki złości.
Owszem, kiedyś się zdarzały płacze i pewnie dlatego jeszcze ciągle pojawiają się te matczyne wyrzuty sumienia, no ale im więcej wyjść, tym mniej łez. Oczywiście bez przesady, w każdym razie jedno wyjście na pół roku, to zdecydowanie zbyt mało, by dzieci przyzwyczaić.
A teraz… teraz czas wrócić do szycia kaktusa.