Od paru dni zasypiam gdzie popadnie, gdy już przyjdzie kryzysowy popołudniowy moment, bo w tygodniu za nic nie da się odespać Białej Lokomotywy. Nie da się odespać wyjazdu, na którym spało się ostatniej nocy tylko godzinę, prawie godzinę, bo po powrocie ruszył tydzień z kopyta, choć tak naprawdę wolno jeszcze.
Czy udaje Wam się odespać zarwaną noc przy dzieciakach w domu? Mnie się nie udaje. Dzieci nie pozwolą się zdrzemnąć, poza tym mam tyle do zrobienia w ciągu dnia, że nie ma nawet o co walczyć. Wystarczy chodzić spać tak jak one i być ciągle niedospaną, byle do następnego weekendu.
Nieważne, że to niewyspanie się ciągnie, ważne, że było warto, bo są wydarzenia niepowtarzalne, klimaty, których nigdzie indziej nie znajdziesz, potrzeby serca i umysłu, które w końcu są konieczne i warto poddać się i brnąć aż do niewyspania.
Warto też czasem zostawić dzieci z samym tatą na kilka dni i po powrocie zobaczyć ten swój świat domowy, prywatny grajdoł z perspektywy. Perspektywa tworzy się nawet już po 3, 4 dniach.
Dlatego, choć nie tylko dlatego potrzebna mi jest Biała Lokomotywa we wrześniu i właśnie dlatego napiszę o niej w takich innych trochę kontekstach.
Na te dni zostawiam dzieciaki i męża i jadę się zmęczyć, a raczej odpocząć inaczej. Odpocząć przy słuchaniu poezji (nie tylko Stachury), przy wspaniałych koncertach, oglądając spektakle. Nie patrzę na zegarek, bo trzeba wrócić do domu, bo żeby za późno nie było. Tego tam nie ma. Po prostu chłonę to wszystko co usłyszę i zobaczę. Tu nie ma żadnej spiny, nie ma ścigania się kto lepszy, kto lepszymi tekstami zaszokuje, zadziwi, kto wyżyłuje poziom. Nie o to chodzi, tu każdy jest indywidualistą i daje z siebie najlepszą prawdę jaką ma. Nawet slam, który odbywa się tutaj, przecież rywalizacja, tak naprawdę spełnia ważniejsze funkcje niż ta rywalizacja.
Jesteśmy razem, z niektórymi spotykam się tylko tutaj raz do roku, ale każdy jest inny, mamy możliwość swojej przestrzeni, nikt nam nie narzuca, nikt nas nie wciska w coś na siłę. Każdy zabiera stąd coś dla siebie. Lubię tu być i dawać możliwość innym pobyć w ten sposób.
Jedziemy tam zawsze ze szkoły z moją Hurtownią (chętnymi, którzy chcą i mogą). Uważam przede wszystkim, że genialny jest termin spotkań. W końcu to początek roku szkolnego, dlaczego nie zacząć w ten sposób szkolnego roku poetyckiego 😉
Niby już kilka dni wstępnych w szkole, a tu nagle jakby jeszcze trochę wakacji, bo jedziemy w plener, bo piękna pogoda, bo literatura i sztuka, i urwanie się na chwilę z lekcji. Te lekcje przecież jeszcze nie zaczęły się tak dobitnie, jest początek roku, więc rodzice nie powinni mieć obiekcji, by zgodzić się na wyjazd, jeszcze nie ma złych ocen.
Dla nas tam też chwila wytchnienia. Przed festiwalem wspólne pisane wierszy w plenerze, spacery, inspiracje.
Spojrzenie na moje dzieciaki po powrocie też jest czymś nieoczekiwanym, bo nagle te dzieciaki zrobiły się takie bardzo gadatliwe i nawet czasem mądrze mówią, zupełnie sensownie argumentując. Nagle potrafią w świetlicy odrobić zadanie domowe. Nie mam złości na dyskusje, nie mam złości na przestoje i na niezgodę na pośpiech. Racja bywa po stronie dzieci. Naturalność i samoobronę organizmu miewamy w sobie od dziecka.
Przez cały rok szkolny i wakacje jestem z dzieciakami, te kilka dni naprawdę pomaga złapać dystans każdej stronie.
Na umęczenie i frustrację związaną z dziećmi zdecydowanie polecam kilkudniowy reset.
A teraz takie mi po głowie dźwięki chodzą i uspokajają, po Białej właśnie, gdzie słuchało się na żywo:
Ano, było pięknie. Pozdrowienia z Warmii!
Dzięki, my pozdrawiamy z Wrocławia. Dobrze się spotkać zawsze na progu jesieni.
Cudowny wyjazd i fantastyczna atmosfera. A dom po powrocie, no cóż, zawsze jest inny i wymaga sprzątania, nie wiem czemu, ale nic nikomu nie przeszkadzało 😉