Blog · Dzieci

Niedziela w bunkrze – czemu nie

Wiem, że nie tylko ja borykam się z tzw. zmęczeniem materiału u dzieci.
Są wakacje i chcemy żeby te dzieci czegoś się dowiedziały, coś ciekawego zobaczyły, a  one wcale nie chcą, chcą się bawić, po swojemu, godzinami. Czasami, wydaje nam się, że zupełnie nietwórczo. Czasami grać na komputerze, a już absolutnie nie chcą czytać, liczyć itp.

A my chcemy je zabrać na fajne warsztaty. Nam się wydaje, że fajne, jednak dzieci z góry buntują się, że nie chcą nigdzie iść i robić czegoś, co im każą, że mają dość. No i co wtedy, trudno, rezygnujemy, albo próbujemy nowego miejsca.

mw20

Wczoraj byliśmy po raz pierwszy w schronie przeciwlotniczym, bo przecież nasze wrocławskie Muzeum Współczesne tam się właśnie mieści.
Tak, to może przekonać, zwłaszcza chłopaków. W naszej dzielnicy też jest taki bunkier i nieustannie zaciekawia, nie można do niego wejść, więc budzi pytania: jak tam jest, co tam jest?

Natomiast przy pl. Strzegomskim w takim właśnie bunkrze zrobiono muzeum.
Oprócz wystaw odbywają się tam również warsztaty dla dzieci, o których pisałam przy okazji różnych zajęć sierpniowych, na które można dzieci zabrać we Wrocławiu.

Zapisaliśmy się tam mailowo i moje dzieciaki dały się przekonać, bo nowe miejsce, bo możemy wejść do bunkra.

Nazywa się to niedzielne warsztaty rodzinne i jest darmowe.
Akurat tym razem tematyka brzmiała NATURA=ARCHITEKTURA. ARCHITEKTURA=NATURA.

Dzieci, już po wejściu do budynku były zaciekawione industrialnym wnętrzem, jego żelbetowymi ścianami, surowością. Po odebraniu darmowych biletów w kasie pojechaliśmy windą aż na 1 piętro, ale przecież każdy pretekst jest dobry, by jechać windą 😉
Poza tym – taka duża winda, ach, taką jeszcze nie jechali i wszystko widać przez przezroczyste fragmenty jej ścian.

Pierwsze piętro, gdzie była wystawa zdjęć Michała Woroniaka Urodzaj (inspiracja do warsztatów) jest bardzo kolorowe, zachęca pufami, kolorowymi schodkami, światłami.
Tam też się zaczęło. Pani prowadząca przywitała dzieci i opowiedziała co będziemy robić.

mw6

mw5

Po krótkim wstępie poszliśmy oglądać wystawę.

I tu mała dygresja. Przyszła mi taka refleksja do głowy, ci którzy bywają na wieczorkach poetyckich, zrozumieją. Otóż, przyszło mi do głowy takie porównanie, jak bardzo podobne w pewnym względzie ze strony organizatora jest zrobienie takich warsztatów ze sztuką, niekomercyjnych i zorganizowanie wieczoru poezji. Frekwencja podobna. Na warsztaty, oprócz moich dzieciaków, przyszła jeszcze jedna mama z dwiema córkami, więc dzieci była czwórka. Na wieczorkach poetyckich jest podobnie.
Pytanie, dlaczego wolimy zapłacić za komercję i chłam czasem, a boimy się takich ciekawych miejsc i spotkań? No cóż, czasem jest tak, że „lubimy tylko piosenki, które już znamy”, że pozwolę sobie zacytować kultowy polski film.

A tak na serio, nie bójmy się warsztatów w muzeum dla dzieci, nie bójmy się wieczorków poetyckich, to nie zawsze jest nudne i zdecydowanie nie warto myśleć stereotypowo.

Dla nas dorosłych i oczywiście dla dzieciaków to naprawdę była komfortowa sytuacja, pani mogła się skupić na tej czwórce dzieci i warsztaty miały przez to charakter kameralny.

Zadaniem dzieci, nas mam zresztą też, jeśli tylko miałyśmy ochotę, było zaprojektowanie na kartce najpierw domku w przestrzeni przyrody. Można było się inspirować wystawą, a także innymi projektami domków przygotowanymi przez panią, wyświetlonymi na ścianie.

mw21

mw13

Później zadaniem dzieci było ułożenie ze zbóż na podłodze takiego projektu.
I to była dopiero wspaniała zabawa, powstały bardzo ciekawe pomysły i projekty. I tak, jak Brzoskwinia miała problem z rozpoczęciem warsztatów i długo nie wiedziała, co ma na kartce narysować, chociaż przecież lubi rysować, jakaś taka nieśmiałość blokuje ją czasem, tak układając obraz z kłosów, rozbujała się jej wyobraźnia i już na nic się nie oglądała.

mw4

mw1

mw3

mw2

mw12
Każde dziecko robiło to po swojemu, z wyobraźnią. Później, po skończonej pracy, pani obiecała, że zrobi zdjęcia tym ulotnym projektom i wydrukuje je dzieciom na miejscu.

Frajda była z tego, że zdjęcia mogły też robić same dzieci, a potem obserwować proces drukowania ich ze specjalnej drukarki.

mw10

mw22
Dzieciakom tak się podobało, że zamierzamy pójść za dwa tygodnie 26 sierpnia na kolejne warsztaty, tym razem dzieci będą robiły łapacze snów.

Po warsztatach postanowiliśmy zajrzeć do kawiarni, która jest na dachu bunkra, można podziwiać stamtąd panoramę Wrocławia, poszukać z dziećmi swojego domu.

mw8

mw9

mw7

Zajrzeliśmy też na inne aktualne wystawy, czasem trzeba uważać, bo nie wszystko jest dla dzieci, ale można też o to zapytać. Jak przystało na bunkier są też wystawy zahaczające o temat wojny, z których musieliśmy uciekać, bo dzieciaki potem mówiły, że nie chcą tam, gdzie wojna.
Natomiast na pewno mogę polecić wystawę na 2 piętrze: Duchy lasu, tutaj las można wykreować samemu, doklejając, przeklejając magnetyczne elementy. Z tej wystawy dzieciaki nie chciały wychodzić.

mw14

mw19

mw16

mw15

Podsumowując to jak zachęcić dzieci do pójścia na takie warsztaty, mogę jeszcze podrzucić pomysł, że można się tam umówić ze znajomymi, którzy mają dzieci, z kolegą, koleżanką naszego dziecka, wtedy na pewno jest jeszcze ciekawiej, bo dodatkową atrakcją jest spotkanie się i wspólna zabawa.

4 myśli na temat “Niedziela w bunkrze – czemu nie

  1. Super było Was poznać, gratuluje świetnych realizacji 🙂 ja zapraszam na moją stronę na facebooku Otwarty Zakład Artystyczny i kolejne warsztaty w Muzeum Współczesnym Wrocławia 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *