Nad polskim morzem to stan nieunikniony, ale czy koniecznie trzeba z tego powodu narzekać? No, jeśli wyjechalismy na pięć dni i całe pięć dni leje, to kiepsko. Ale jak mamy dwa tygodnie, a leje dopiero dwa dni, to tak naprawdę tylko przerwa w plażowaniu, urozmaicenie.
Jedno jest pewne, trzeba czymś zająć dzieciaki.
Oczywiście plan B w gotowości, wzięliśmy ze sobą gry planszówki i książki oraz kalosze.
Wszystko już się przydało.
Wakacje spędzamy w większym gronie, jest więcej dzieci niż Kaj i Brzoskwinia, czwórka młodszych i jedna nastolatka.
A skoro nie jesteśmy specjalnie zależni na tych wakacjach od restauracji i możemy sobie poszaleć w kuchni, to bierzemy się za lepienie pierogów. Plusy takiej sytuacji: mamy obiad, dzieci zajęte czymś pożytecznym i przede wszystkim okazuje się, że one na to czekały. Pierwszego dnia przy lepieniu pierogów miałam na ochotnika aż trzy chętne i okazało się, że ja sama ani jednego pieroga nie ulepiłam, przygotowałam im tylko ciasto. Co prawda zdarzały się pierogi „dziurawe” i w gotowaniu co nieco wylatywało, ale nie miałam sumienia odmawiać tym chętnym małym i większym rękom frajdy z zabawy ciastem.
Podczas, gdy dziewczyny były zajęte lepieniem, wykrawaniem i wałkowaniem, Kaj wybrał pisanie kartki i ambicjonalnie zrobił to zupełnie sam, chyba pierwszy raz. Może i dlatego, że jest więcej młodszych dzieci i poczuł się już naprawdę duży.
Na to też był zupełnie dobry moment.
W ogóle spędzanie wakacji w większym gronie pomaga rozdzielać prace i obowiązki. Młodsze uczą się od starszych, starsze uczą się opieki. Oczywiście, że są też konflikty, ale wszystko się jakoś zupełnie inaczej rozkłada.
Po takim pracowitym przedpołudniu można było popołudnie zająć wspólnym czytaniem. Przebojem tych wakacji są „Nowe przygody skarpetek (jeszcze bardziej niesamowite)” Justyny Bednarek, które Brzoskwinia dostała na poprzednie urodziny, a teraz koniecznie chciała je zabrać na wyjazd, by przeczytać po raz drugi. Skarpetek słuchają młodsi i starsi. Od 4 do 16 lat. Dowcipne i zaskakujące opowieści o zbuntowanych skarpetkach, które pewnego dnia opuszczają swoją parę, znikając w tajemniczej dziurze pod pralką i zaczynają nowy, intrygujący żywot, są tym, co jest naszym codziennym rytuałem. Hit wakacji. A 5,5-letnia Liwka, gdy skończyliśmy czytać książkę zapytała:
– Ciocia, a weźmiesz następnym razem tę drugą książkę o skarpetkach?
Bo jest druga książka z ich przygodami. 🙂
Wbrew pozorom nie unikamy jednak spacerów lub innych szaleństw na dworze. W końcu kalosze są, wystarczy tylko znaleźć właściwych rozmiarów kałuże i już, nic więcej do szczęścia nie trzeba. Dziecku nie zaszkodzą zabawy w kałużach, a ograniczamy nudę.
Drugiego deszczowego dnia postawiliśmy na gry: Dobble, świeżo wygrane na festiwalu Biura Literackiego Memory oraz Pingwiny czyli planszówka Pingolo – Kto zostanie na lodzie?
I tu przedział wiekowy od 5 do 16 lat plus ja. Pingwiny sprawdzają się nawet od 4 lat, one też są rodzajem Memory, tylko, że dodatkowo ich atutem są ciekawe figurki pingwinków i jajek. Zwłaszcza dobra opcja dla maluchów.
A wieczorem, gdy dzieciaki zasną można jak za dawnych czasów pograć na przykład w tysiąca.