W myśl przemycania nauki pod płaszczykiem zabawy, znajduję czasami gry planszowe, które taką właśnie funkcję mogą pełnić. Czymś trzeba się ratować, gdy zawodzą siermiężne trudne podstawowe metody nauki.
Przydaje się to zwłaszcza wtedy, gdy nasze dziecko ma pewne trudności w jakiejś dziedzinie i zwyczajnie powinno uczyć się więcej niż te dzieci, którym przychodzi to łatwo. Jeszcze bardziej przydaje się, gdy nasze dziecko, oprócz trudności, ma tej nauki zwyczajnie dość i każde dodatkowe zajęcia „przymusowe” odbiera jako niesprawiedliwość, karę, męczarnię, czy zjawisko typu „cały świat przeciwko mnie”.
Fajnie, gdy taką grę dziecko dostanie w prezencie, np. od zajączka albo Św. Mikołaja. Wtedy nie jest to coś, co my kupiliśmy, więc łatwiej wytłumaczyć, że
– przecież Mikołaj przyniósł, a on wie, co dzieci lubią, co jest fajne i co ci się spodoba.
Kolejnym zabiegiem, jeśli mamy więcej niż jedno dziecko, będzie sprezentowanie takich gier, różnych, jednemu i drugiemu. To są gry, więc i tak będą grali razem, a nie można zrobić czegoś takiego, że tylko dziecko, które ma te problemy dostanie grę logopedyczną i grę na liczenie, a drugie dziecko jakieś zupełnie inne.
U mnie wyszło tak, że, mimo iż to syn ma stałe bliskie spotkania z logopedą, to właśnie córka dostała grę logopedyczną. Ona była dumna, że dostała grę i jeszcze ze słowami, i chętniej chciała w nią grać, więc wybierała i syn też chętniej siadał do tej gry. Gdyby to on ją dostał, mógłby coś przeczuwać i podejrzewać, że to jakiś podstęp i wcale by w tę grę nie chciał grać.
Poza tym znam już trochę te moje dzieciaki i wiem dobrze, że często każde z nich chce przeforsować swoją konkretną grę na wieczór.
W tym wypadku, cokolwiek przeforsują, to i tak mamy dodatkową edukację: albo ćwiczenie wymowy, albo liczenie.
Oczywiście dla dzieci to już nie jest kategoria nauki, tylko nagroda, rozrywka, czas wolny.
A, gdy dziecko zaczyna marudzić, to przecież zawsze mogę powiedzieć:
– No widzisz, tak nie chcesz się uczyć i ćwiczyć, a zobacz, gdzie to się przydaje, nauka przydaje ci się świetnie w zabawie.
Czy dziecko zostanie przekonane, tego nigdy nie wiemy, ale próbować zawsze warto, pewne jest to, że ono nad tymi naszym słowami się zastanowi. Coś zasialiśmy.
Już jakiś czas temu Brzoskwinia dostała logopedyczną grę „Pszczółki Śpioszki”. Właściwie w tej grze mieszczą się dwie, bo oprócz pszczółek, na ich odwrocie jest jeszcze „Zamek Strachów”. W tej grze głównie chodzi o to, by rzucając kostką przesuwać się do „domku” pionkiem, dodatkową zasadą jest, że gracze muszą głośno wypowiedzieć nazwę tego, co znajduje się na obrazku. W ten sposób w „Pszczółkach Śpioszkach” dzieci ćwiczą wymowę ś/si, ź/zi, ć/ci, dź/dzi, a w Zamku Strachów wymowę głoski r w grupach spółgłoskowych tr, dr, kr, gr, pr, br, śr.
Oczywiście wygrywa ten, kto pierwszy ustawi swoje pionki w „domku”.
Jest sporo gier z tej serii dotyczących poszczególnych głosek, zamierzam też kupić „Dżdżownicę Żanetę”, która jest w parze z „Pszczółkami Lotniczkami” i która uczy wymowy sz, ż/rz, cz, dż.
W ćwiczeniach logopedycznych, gdy dziecko już potrafi prawidłowo wymawiać głoski, tylko zapomina o tym, chodzi głównie o to, by powtarzać, przypominać, wyrabiać nawyk, a to jest nudne i denerwujące, w grze natomiast bardziej do przełknięcia.
Gra, którą od Mikołaja dostał Kaj, to „Zęby smoka”. Jak się okazuje, bardzo tę grę polubił, mimo że trzeba tam dodawać i sprawdzać, która liczba jest większa. Od tego zależy czy nasz wojownik zdążył umyć zęby smokowi, czy nie. Każdy z graczy losowo wystawia jednego wojownika, do którego przypisana jest jedna liczba. Losowo też zostaje wystawiony smok ze swoją liczbą, któremu trzeba umyć zęby. Jeśli się okaże, że liczba wojowników po zsumowaniu jest mniejsza niż liczba smoka, to hurra, wszystkim udało się umyć smokowi zęby i tacy wojownicy lądują na uśmiechniętej buźce, ale jeśli , któryś z wojowników miał akurat wyjątkowo dużą liczbę i przez to suma punktów graczy przekroczyła liczbę smoka, no to niestety przegrywa.
Dodawanie tu funkcjonuje bezustannie i jeszcze na końcu każdy gracz musi zsumować punkty swoich wojowników z uśmiechniętych buziek. Kto ma najwięcej, wygrywa.
Szata graficzna gry jest świetna i naprawdę często w to gramy 🙂
Z czystym sumieniem mogę polecić! No to ruszajcie do zabawy!