Macie czasem tak, że chcecie zająć dzieci czymkolwiek, bajką na ekranie, zabawą, tabletem, grą, byle tylko przez jakiś czas wam nie przeszkadzały, żebyście mogły w spokoju i po swojemu zająć się posprzątaniem ich bałaganu albo i swojego, gotowaniem, praniem. Zająć się tym wszystkim, w czym dzieci wam przeszkadzają, a przynajmniej tak się wam wydaje?
Ja tak czasami mam. Bo przecież one nie zrobią tego dobrze, za chwilę się zniechęcą, zaraz będę mieć więcej sprzątania niż miałam, nie mam czasu im tłumaczyć, ani się z nimi użerać i tak dalej.
Każdy powód jest dobry, by wyręczyć z czegoś dziecko.
A może nasz pierwszo lub drugoklasista, czy przedszkolak chce coś zjeść albo pić i jęczy, że nie umie sobie zrobić kanapki albo butelka wody jest zbyt pełna i zaraz wszystko rozleje. A my akurat jesteśmy czymś zajęci, ale rzucamy wszystko i pędzimy odkręcać tę butelkę i smarować kromkę masłem, bo przecież dziecko nie da rady.
Właśnie daliśmy się wkręcić, nasze dzieci są świetne w nabieraniu nas, bo przecież one już tak wiele potrafią.
Potrafią wyrzucić do śmieci zużyte opakowania po cukierkach, ogryzek od jabłka, butelkę po soku, potrafią odnieść naczynia po posiłku do kuchni, a nawet umyć je po sobie. Potrafią posprzątać po zabawie, grę złożyć do pudełka, pozbierać klocki, ułożyć kołdrę na łóżku. Brudne ubrania wrzucić do kosza na brudy.
Potrafią pomóc wieszać pranie, obrać ziemniaki, zetrzeć warzywa na tarce i nawet coś pokroić, jak się okazuje potrafią też mieszać kaszę mannę w garnku, by nie zbiła się w gluty. Potrafią umyć umywalkę, a nawet toaletę po sobie.
Ale skoro my dajemy się nabrać, to po co im się męczyć.
Nie wkręcajmy się, że trudno im założyć jakiś golf albo nie dają rady zawiązać buta. Jeśli już to zrobiły kilka razy, potrafią.
Czasami zbyt często chcą, by ponieść im plecak, bo zmęczone, bo ciężko.
A my niesiemy, choć mamy torebkę, dwie reklamówki i jeszcze worek, ale przecież to dziecko, więc idziemy jak wielbłąd. Ono nic nie niesie.
Nagle okazuje się, że w jakimś momencie zostawiam w desperacji syna z tym ubraniem, którego się '”nie da założyć”, z tym plecakiem ciężkim i mówię, że idę na niego poczekać, bo wiem, że potrafi się ubrać, bo też nie mam już siły i mówię, że jak zaraz nie przyjdzie, to zostanie w szkole na noc. Okazuje się, że nawet 5 minut nie mija, a on jest zwarty i gotowy.
Zdarza się, że naprawdę nie mam siły i złapała mnie wysoka gorączka, ani ręką ani nogą, okazuje się nagle, że butelkę można odkręcić i nalać wody do szklanki, że można zrobić sobie kanapkę.
Trudno, przez trzy dni nie sprzątam rozłożonej gry i klocków, tak jak obiecałam, bo to ich bałagan. To one w końcu depczą po ostrych klockach bosą stopą, co owocuje bólem i świadomością, że nie może tak dłużej być, to one nie mają gdzie się ruszyć w swoim pokoju, w końcu same dochodzą do tego, że warto sprzątnąć.
Matka nie musi być chora, by zobaczyć co jej dzieci potrafią, musi być czasami choć trochę leniwa, żeby nauczyć je samodzielności.
święta Racja, męczennica z XII w.ne 🙂 dzięki za przypomnienie…
na rysunku to rozumiem że Brzo? a autor czy autorka? dobrego pięknego dnia 🙂
Na rysunku jest Brzo i autorką jest Brzo 😉