Zawsze miałam poczucie, że spotkanie jest najważniejsze. Spotkanie z drugim człowiekiem. Rozmowa, wymiana nastrojów, myśli, słów. W końcu człowiek jest zwierzęciem stadnym.
Jasne, że żądzą nami złości, frustracje, obowiązki, musimy, musimy i jeszcze raz musimy.
Jesteśmy zapracowani, padamy na nos, narzekamy, że brak nam sił, że nie ma czasu dla siebie, do domu wracamy późno, widzimy się z dzieckiem tyle ile można w dzisiejszym świecie, bo jest tak, a nie inaczej.
I nagle są ferie. Mamy trochę urlopu, ale na szczęście jest świetlica, jest przedszkole. Dobrze, dziecko ma gdzie iść, pobawi się z rówieśnikami, jest zadowolone. A my? Mamy przecież tyle do zrobienia.
A czy to dziecko nie chciałoby tego czasu spędzić z nami?
Zróbmy sobie ferie, spotkajmy się z własnymi dziećmi, póki one chcą się z nami spotkać, póki to takie naturalne, bo przecież spotkanie jest najważniejsze. One za chwilę będą miały tysiąc własnych spraw i swoje środowisko i tak ma być, ale na razie są małe i jeszcze nas potrzebują.
W tym roku, chyba po raz pierwszy, odkąd dzieciaki poszły do przedszkola, żadnego z nich nie zostawiam na ferie w świetlicy. Jasne, wiem, nie każdy może. Ja akurat mam taką możliwość, urlop, ale z drugiej strony postarałam się trochę o to. Być może, że jak się chce, to się da, więc robię dzieciom ferie. Co mi wyjdzie w realu, okaże się, ale jest zamiar.
Na początek kilka zasad:
1. Nie wściekać się o byle co.
2. Nie spieszyć się na łeb na szyję.
3. Spokojnie tłumaczyć i spokojnie słuchać.
4. Zachować zimną krew w trakcie sytuacji na ostrzu noża pomiędzy rodzeństwem oraz pomiędzy dzieckiem a światem.
Reszta zasad może dopisze się sama w trakcie, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Nie będzie to super sztywny plan. Jest sporo propozycji w mieście, powybieramy coś, co lubimy albo coś, co chcemy poznać. Z wyjazdem też nie wiadomo, bo pogoda nawet w górach niepewna, bo może w ferie w górach tłok. Nic na siłę, żeby wypruwać flaki i wydawać ostatnie grosze. Zrobię to na miarę moich możliwości.
Na pewno wrócimy jednego dnia do klocków K’NEX, na to żeby coś ciekawego powstało w klubie konstruktora potrzebne jest kilka godzin.
Na pewno pójdziemy do kina i na pewno na film, nie na popcorn. W końcu po co tak naprawdę jest kino. Unikniemy dodatkowych kosztów i wszystkich innych niepotrzebnych bodźców, które nam dostarczają galerie handlowe. Dlatego DCF lub nowe horyzonty. Sama pamiętam z dzieciństwa takie kina jak Pionier, Lalka, Warszawa, Lwów i, szczerze mówiąc, tęsknię za nimi. A to z czym dziecku się będzie kino kojarzyło, zależy przecież od nas.
Wybierzemy się pociągiem na wycieczkę do pobliskiego miasteczka, pozwiedzać, zaczerpnąć powietrza (w końcu u nas chwilami jest coraz gorzej z tym powietrzem).
Jednego dnia wybierzemy się może na łyżwy, ze znajomymi, jak się uda, którzy już jeżdżą, my nie jeździmy, to znaczy ja i dzieciaki, żadne z nas nie miało nigdy łyżew na nogach, więc dla nas to będzie coś.
Koniecznie będziemy zbiorowo lepić pierogi u koleżanki, której dzieci jeszcze nie lepiły. Już to kiedyś robiliśmy w lecie z innymi znajomymi i ich dziećmi. Zbiorowe dzieciakowe lepienie pierogów to jest to, sprawdziłam.
Możliwe, że jeden dzień poświęcimy na warsztaty w Muzeum Narodowym, tam organizują ferie dla dzieci, rozmaite warsztaty związane z wystawą “Życie mieszkańców Chin pod koniec panowania dynastii Ming”, ale też z Dniem Babci i Dziadka. Dzieci mają okazję tam poznać Chiny poprzez zabawy ruchowe, plastyczne, może jeszcze inne, wystarczy wejść na stronę, przejrzeć tematykę spotkań. Trzeba tylko się wcześniej zapisać. Niewielki koszt, kilka złotych dosłownie.
Zamierzam też gotować z dziećmi i trochę na luzie, bez spiny posprzątać. Nie zawsze na to jest czas na co dzień, gdy często lekcje do odrobienia i zajęcia pozalekcyjne nieraz do wieczora. Darujemy wtedy dzieciakom porządki, no ale powinny jednak ogarniać już same świat wokół siebie.
Kulinarnie może zrobimy wspólnie sałatkę owocową, może warzywną. U nas tak często jest, że dopiero wspólne robienie jedzenia przekonuje do zjedzenia czegoś.
A fajnie byłoby przekonać dzieciaki do niektórych warzyw, czy owoców.
Pewnie, jeśli coś mi się szczególnie uda przez te ferie zrobić z rzeczy zaplanowanych, czy może fajnych spontanicznych, postaram się tym z Wami podzielić.
Tymczasem dobrych ferii i nie złośćmy się na dzieci, to drugie w pierwszym rzędzie kieruję oczywiście do samej siebie.
Czad! To jeden z najważniejszych wpisów na tym blogu 🙂
Ferie czy wakacje z dziećmi to cudowny czas, kiedy rodzic może doświadczyć tylu fantastycznych rzeczy! Zwłaszcza że oferta jest coraz szersza 🙂