Blog · Dzieci · Przeczytane

Czy tarka może być ścierką?

 

Czytaliście po latach Kubusia Puchatka? Pewnie niektórzy z Was czytali dzieciom, a może sami mieliście ochotę wrócić do tej dziecięcej lektury. Zdarza się też, że ktoś nie czytał w dzieciństwie i na przykład postanowił nadrobić jako dorosły.
Jasne, że jest przecież ekranizacja i może się wydawać, że to to samo właściwie, bo taka dobra, a może nawet lepsza od książki.
A jednak książka to przecież aktywność innych zmysłów, inna pamięć, inne wrażenia.
Właśnie czytam dzieciakom, zwłaszcza Kajowi, bo to jego lektura, czasem nawet on sam trochę poczyta. Oboje zresztą chcą bardzo słuchać i nawet czasem kilka razy jednego rozdziału. Dla mnie to głośne czytanie jest wielką frajdą, no i pretekstem  do tego, by sięgnąć właśnie po Kubusia, bo może sama, bez koniecznego powodu, nie sięgnęłabym po niego akurat teraz.
Owszem oglądam czasem bajki Kubusia z dzieciakami, ale pewnie robię przy tym tysiąc innych rzeczy i wcale się tak nie skupiam, większość umyka. No i przecież wszyscy to znają. Macha się ręką, no pamiętam, oczywiście.
A pamięć jest ulotna, pamięta się ogólniki i może wrażenie, rzadko szczegóły.

Czytam im i mam ochotę wracać do klasyki w ogóle, i także do tej dziecięcej, odbiera się ją zupełnie inaczej niż kiedyś. Na przykład teraz, czytając Kubusia, czuję się tak, jakbym rozmawiała ze swoimi dzieciakami. To są pomysły i teksty, które one spokojnie mogłyby powiedzieć. Weźmy na przykład taki rozdział gdzie Krzyś staje na czele Przyprawy do Bieguna Północnego.  Oczywiście oni teraz to już widzą, że przyprawa to wyprawa, a nawet przygoda, bo przecież na przy. Czym natomiast jest Biegun Północny? Otóż wcale nie musi być odległą krainą, tylko, na przykład, biegunem od drewnianego konia Krzysia.
Teraz, czytając tę książkę, możemy ją dosłownie zobaczyć z innej perspektywy i porównać z dialogami dzieci.

kubuś

Te wszystkie przejęzyczenia dziecięce, niezrozumienia, wymyślenia, wytłumaczenia świata na poczekaniu są piękne, urokliwe i dla mnie oczywiście bardzo poetyckie przy okazji.
Na przykład Brzoskwinia kiedyś w kuchni pyta, gdzie jest ścierka, bo przecież robimy zupę i jest koniecznie potrzebna. Mamy już obrane marchewkę, pietruszkę, seler, no a gdzie ścierka? No i chodziło jej o tarkę, zapomniała nazwy, ale sobie skojarzyła, wytłumaczyła, no bo ścieramy warzywa, więc to przecież ścierka. Czy to nie jest logiczne?

Tak samo na początku, gdy dzieci uczą się liter, sprawia im trudność literka „ą”. No, bo przecież logiczne jest, że jak jest „e” i „ę”, to powinno być „o” i o z ogonkiem. A jeśli jest „a” i a z ogonkiem, to przecież powinno się je wymawiać jak a z ogonkiem a nie jak o z ogonkiem. Logiczne przecież.

Założę się, że Wasze dzieciaki wymyślają dużo takich odkrywczych genialnych nazw, słówek, przejęzyczeń, tworzą nowe światy. Ja wiem, że nie ma czasu, ale jak tylko go znajdziecie, zapisujcie.
Może to być materiał na książkę, czy choćby opowieść.
A może chcecie się tym podzielić teraz?

2 myśli na temat “Czy tarka może być ścierką?

  1. U mnie w dzieciństwie królował Kubuś Puchatek, póki nie zdetronizował go Tolkien. W 1-3 SP dopisałem też kilka jego przygód – to były moje pierwsze próby z pisaniem. Teraz jak czytam Kubusia, oczywiście odbieram jego cały ciepły przekaz, ale trafia też do mnie humor, który uważam za mistrzowsko absurdalny i nie mogę się wprost nadziwić, jak można tak bawić się czytelnikiem. Niewykluczone jednak, że właśnie takie myślenie, ekstremalnie kreatywne, jest świetne dla rozwoju dziecka.

    1. Właśnie ten absurdalny humor jest niesamowity, czytam i się uśmiecham do tego. A masz jeszcze te przygody dopisane przez siebie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *