Kiedy tak piszę tego bloga, wcale nie kojarzy mi się z pamiętnikiem. Raczej dla mnie to jak pisanie listów, tyle, że do wielu adresatów. Albo też nigdy nie wiadomo kto będzie ich adresatem, ale to jeszcze ciekawsze. Można też powiedzieć, że pisze się je po prostu do nieokreślonego odbiorcy, czyli w eter, a kto je chwyci w locie, to już inna historia.
Kto dziś pisze listy? Nie maile, ani smsy, tylko listy właśnie, piórem lub długopisem na kartce, czy papeterii? Ktoś powie po co? Strata czasu, papieru, znaczków, w ogóle same straty. Mamy internet i wszystko można przyspieszyć i ułatwić.
No to spytam, po co ludziom antystresowe kolorowanki? Czy list nie może być czymś podobnym, odstresowującym, możemy się postarać pisać ładnie, kaligrafować, tak dla naszej satysfakcji, a także osoby, która będzie to czytać. Taki list możemy bardziej przemyśleć, bo nie kasujemy, poprawiamy, co potem jest niewidoczne, najpierw myślimy.
A czy list może komuś sprawić przyjemność? Słowo pisane odręcznie, czas poświęcony dla drugiej osoby, a może też rysunek, zawijas, coś włożonego do listu, zasuszony kwiatek, jesienny listek, coś, czego nie prześlemy mailem, co można dotknąć.
Mi zawsze takie drobiazgi sprawiają radość i uwielbiam pisać listy. Od maili nie stronię, ale czasem chcę wrócić do takiego retro, zatrzymania w czasie.
A jak pisanie listów ma się do małych dzieci? A no ma się świetnie, tego lata na przykład nie chciałam, by Kaj miał zupełne wakacje od pisania. W końcu dopiero zaczął tę naukę, nie, dużo wcześniej, we wczesnym przedszkolu, tylko właśnie w pierwszej klasie. Nie sam z siebie, bo jest genialny, tylko po prostu, zwyczajnie wtedy, gdy do tego dojrzał, gdy akurat dla niego jest na to czas. I wcale nie idzie jak burza, nie jest to łatwe, proste i przyjemne, tylko żmudne, trudne i siermiężne, ale jest i nie musi być inne. Wszystko w swoim czasie. Każdy ma swój czas i nie ma tu znaczenia żaden wyścig.
Ale nie chciałam, by miał ten urlop zupełny od pisania, choć przecież tego bardzo, by chciał, bo wakacje. Pomyślałam nie, bo później mu będzie trudniej wrócić, będzie jeszcze bardziej męczące.
Nie o to chodzi, by męczyć dziecko, tylko o to, by przekuć zabawę i coś atrakcyjnego w naukę.
I właśnie, skoro są wakacje, to czemu nie pisać listów? Zaczęło się od listów do babci i dziadka, blisko, tylko na inną ulicę, ale przecież potem trzeba kopertę zakleić, nakleić znaczek, wrzucić do skrzynki, radocha!
W deszczowy dzień można też pisać list do siostry, która ma biurko w drugiej części pokoju i własnoręcznie zrobić kopertę, i narysować mapę lub rysunek. Można, i nawet się bardzo chce, i potem chce się popędzić do skrzynki na dole, i wcisnąć ten list, by siostra mogła go sobie minutę później wyciągnąć.
Po takich listach zaczęły się też te do dalszych i bliższych kolegów i było różnie, najpierw z domu w miejsca, gdzie oni wyjechali, a później kartki z wakacji adresowane do ich domów.
Wyszło, że prawie codziennie coś zostało napisane i Kaj nie czuł, że to jest męczenie go, tylko miał z tego zabawę.
No i też zaczął dostawać listy i kartki.
A jak jest u Was? Pamiętacie jeszcze pisanie listów, a może nawet wam się to zdarza?
Dawno, dawno temu korespondowałam regularnie z kilkoma osobami, dzisiaj tylko (ale za to od 50 lat) z jedną koleżanką. Za to kartki na święta (czyli 2 razy w roku) wysyłam do kilkunastu osób. Własnoręcznie robione. Jest teoria, że ręczne pisanie rozwija nasz mózg. A ja uważam, że należy masować szare komórki, na różne sposoby, aby nie zanikły.
Zgadzam się, co do masowania szarych komórek ;), a własnoręczne kartki są wspaniałe, najbardziej lubię takie dostawać.
Dla mnie najwspanialszym masażem szarych komórek jest twórcza zabawa z wnukiem
W życiu dostałem może parę listów i rzeczywiście było to wyjątkowe.
Tak tak Kaj napisal do Julii a ona pozniej do Kaja i jego siostry i bylo to … zaskakujące rzadko spotykane doświadczenie radości z wzajemnego zainteresowania . My tu na wakacjach a oni tam w domu i napisali do nas na wakacyjny adres po jego uprzednim ustaleniu , bylo tez odpisywanie i z tego tez radość ???? i juz raczki dziecięce bardziej wprawione do pisania, nowe dla nich doświadczenie podjęte… Ale nad zaskoczyliście.